Ziobro wysyła przed Trybunał Stanu... Poseł PiS, Zbigniew Ziobro, po ujawnieniu swojego raportu z prac komisji śledczej badającej aferę Rywina, domaga się postawienia przed Trybunałem Stanu prezydenta, premiera i prokuratora generalnego. Ziobro w swym raporcie przeanalizował przede wszystkim reakcję organów państwa na informacje o korupcyjnej propozycji. Jego zdaniem, Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Grzegorz Kurczuk powinni odpowiedzieć za to, że mimo wiedzy o korupcyjnej propozycji złożonej przez Lwa Rywina Agorze, nie zawiadomili organów ścigania o przestępstwie. - W Polsce przez ostatnie 14 lat można mówić o zmowie politycznej. Rządzący gwarantowali bezkarność nie tylko swoim kolegom, ale nawet przeciwnikom, licząc na bezkarność w przyszłości - powiedział Ziobro. Dlatego też - jego zdaniem - trzeba zrobić wszystko, by przerwać tę bezkarność. Według posła PiS, Kwaśniewski popełnił przestępstwo nie tylko nie zawiadamiając prokuratury o przestępstwie, ale także zatajając notatkę przekazaną mu przez Rywina, mimo że wiedział, iż toczy się w tej sprawie postępowanie. Miller natomiast złożył - według posła - fałszywe zeznania przed komisją śledczą twierdząc, że kompromis pomiędzy rządem a mediami prywatnymi był już zawarty 15 lipca 2002 r. Tymczasem z materiału dowodowego zgromadzonego przez komisję wynika, że kompromisu nie było. Prokurator generalny popełnił - zdaniem posła PiS - przestępstwo, bo nie wszczął z urzędu postępowania w sprawie korupcyjnej propozycji, nie polecił też wszczęcia postępowania. Kochanowski: grupa mocodawców Rywina W swym raporcie Ziobro obciąża również szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego za to, że mimo wiedzy o przestępstwie popełnionym przez Rywina, nie zawiadomił prokuratury. Zdaniem posła PiS, szef ABW powinien odpowiedzieć za to przed prokuratorem. Ziobro liczy na to, że wnioski z jego raportu znajdą poparcie wśród innych członków komisji śledczej i podkreśla, że to, czy tak się stanie, "będzie miarą ich uczciwości". Poseł PiS zaznaczył ponadto, że tego rodzaju sprawy nie ulegają przedawnieniu i jeśli nawet obecny Sejm nie zgodzi się na pociągnięcie do odpowiedzialności premiera, prezydenta i ministra sprawiedliwości, będzie mógł do tego wrócić Sejm następnej kadencji. Rokita wietrzy zmowę Zmowa Agory i SLD? Tuż po zdemaskowaniu Rywina SLD zawarł z Agorą poufne porozumienie o korupcyjnym charakterze. Jego celem był korzystny dla wydawcy "Gazety Wyborczej" układ sił na rynku medialnym - takie wnioski płyną z raportu Rokity. Poseł PO jest przekonany - Rywin nie działał sam i w całej sprawie pełnił jedynie rolę posłańca. Do Agory wysłały go osoby blisko związane z SLD i mające wpływ na kształt przepisów medialnych. Rokita nie pisze wprost, ale z jego analizy wydarzeń z lipca 2002 r. wynika jasno, o kogo chodzi. To prezes TVP Robert Kwiatkowski, sekretarz KRRiTV Włodzimierz Czarzasty i ówczesna wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska. Jakubowska: Nałęcz i Rokita to pisarze political fiction Rokita analizuje też poczynania Leszka Millera. Zaznacza, że działania Jakubowskiej cały czas cieszyły się jego poparciem, na dodatek już po ujawnieniu afery Rywina to ona właśnie została szefową gabinetu premiera. Poseł PO zwraca uwagę, że Agora ani razu nie dała do zrozumienia Rywinowi ani jego mocodawcom, że odrzuca tę ofertę. A to dało mocodawcom Rywina pewność, że ich oferta jest poważnie traktowana. Dlatego też - jego zdaniem - dopiero po tym pojawiły się po raz pierwszy przepisy, jakich Agora oczekiwała. Wtedy też rząd zaczął rozmawiać tylko z Agorą. Michnik: fantazje Rokity Rokita podkreśla nieformalny tryb tych rozmów oraz "towarzyszącą temu aurę serdeczności i prywatności", np. przekazywanie dokumentów z ręki do ręki bez wymaganych procedur. Wszystko to - zdaniem Rokity - naruszało nie tylko konstytucyjne zasady równości wobec prawa, ale spełniało przesłanki procesu korupcyjnego. Łuczywo: to potwarze To, co zdarzyło się 22 lipca 2002 r. wieczorem w Kancelarii Premiera, już po zdemaskowaniu Rywina, lider Platformy określa jeszcze mocniejszymi słowami. Agora otrzymała wtedy najnowszą wersje projektowanych zapisów. Zdaniem Rokity był to efekt "nieformalnego i poufnego porozumienia między przedstawicielami SLD i przedstawicielami Agory, dotyczącego co najmniej kształtu przepisów antykoncetracyjnych". Istotą tego porozumienia miał być nowy, korzystny dla Agory układ sił na rynku mediów elektronicznych, zagwarantowany przez najważniejszą w SLD osobę, bo Leszka Millera. Nie ma dowodów, które wskazywałyby, iż elementem tego porozumienia było nielegalne świadczenie pieniężne - pisze Rokita. Jego zdaniem, można więc przypuszczać, że wskutek nagrania korupcyjnej oferty na taśmę, SLD zobowiązało się wypełnić propozycje Rywina za darmo. Ziobro: Rokita to ciekawy publicysta Raport Nałęcza Lew Rywin to tylko pośrednik, który realizował zlecone mu zadanie, a osią całej intrygi był prezes TVP Robert Kwiatkowski - twierdzi w swoim raporcie przewodniczący sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz. Zdaniem Tomasza Nałęcza, Lew Rywin nie działał sam; producent filmowy był tylko posłańcem, który realizował zleconą mu misję. Do grupy trzymającej władzę - według Nałęcza - w pierwszej kolejności trzeba zaliczyć byłego prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego. To on - zdaniem przewodniczącego komisji - był motorem i osią całej intrygi, to on m.in. w willi Rywina na Mazurach ustalał korupcyjne scenariusze i on dzwonił do producenta po feralnej rozmowie z Michnikiem. Kwiatkowski: grupa trzymająca komisję Według Nałęcza Kwiatkowski współdziałał z szefową gabinetu politycznego premiera Aleksandrą Jakubowską oraz z sekretarzem KRRiT Włodzimierzem Czarzastym, czyli osobami, które jego zdaniem miały realny wpływ na zapisy ustawowe i swoimi kompetencjami uwiarygodniały treść korupcyjnej oferty. Czarzasty: dobrze, że sąd oceni Ustalenie osób, wchodzących w skład grupy trzymającej władzę, to jednak nie jedyne zadanie komisji śledczej. Posłowie mieli także uzgodnić, czy wysocy funkcjonariusze państwa popełnili przestępstwo nie powiadamiając prokuratury o korupcyjnej propozycji Rywina. Błochowiak: grupa trzymająca władzę to przypuszczenia I w tej części raportu Nałęcz jest znacznie ostrożniejszy niż w pierwszej, ostrożniejszy także niż inni członkowie komisji. Jego podstawowa teza brzmi: nie ma podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutu niedopełnienia obowiązku powiadomienia prokuratury o próbie wymuszenia łapówki. Nałęcz daje wiarę tłumaczeniom premiera i jego podwładnych, którzy twierdzili, że potraktowali propozycję Rywina jako bzdurę i bezsens. Według przewodniczącego komisji, dopiero publikacja w "Gazecie Wyborczej" mogła być podstawą do wszczęcia śledztwa w tej sprawie.