Co rodzice sądzą o strajku nauczycieli?
W poniedziałek w setkach szkół i przedszkoli w Polsce rozpoczął się strajk nauczycieli. Jak radzą sobie z tym faktem rodzice? Wielu jest zdezorientowanych sytuacją w placówkach i w mediach społecznościowych oraz wiadomościach do redakcji krytykuje poczynania nauczycieli i związkowców.
Co rodzice mogą zrobić z dziećmi, kiedy w szkole nie odbywają się zajęcia? Można zabrać dziecko do pracy, pod warunkiem, że zgodę wyrazi na to pracodawca. Również takiej zgody wymaga praca w domu. Wyjściem dla rodziców jest również urlop na żądanie czy zwolnienie na "opiekę". Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Dla rodziców to ogromny problem logistyczny. Pod adresem strajkujących pojawia się wiele nieprzychylnych komentarzy. Możecie wyrazić swoją opinię na temat strajku za pomocą naszej ankiety lub FORMULARZA. Napiszcie, jak wygląda sytuacja w szkole, do której uczęszczają wasze dzieci.
"Rodzice sobie jakoś poradzą bez nauczycieli, ale co zrobią nauczyciele jak zabraknie uczniów? Co zrobią jak to rodzice się wkurzą i powiedzą dość? Zapominacie nauczyciele, że to my wam płacimy i dzięki nam macie kogo uczyć. Co do 500+, bo często wypominacie. To wy też je dostajecie! Mamy w końcu w Polsce socjal, którego kiedyś wam brakowało, ale i teraz narzekacie" - czytamy pod jednym z postów na naszym profilu na Facebooku.
W innym czytamy: "Niech sobie strajkują. My, rodzice, im podziękujemy. Skończą się prezenty na zakończenie roku na dzień nauczyciela" - pisze ironicznie inny użytkownik.
"Ostateczny dowód, że pojęcie misja to dla nauczycieli puste słowo. Zrobienie z dzieci zakładników w wojnie o pieniądze (bo przecież nie o lepszą szkołę i inną jakość nauczania) to draństwo i nieodpowiedzialność. To jest właśnie etos nauczyciela, który prowadzi dzieci, młodzież przez kilka lat, a w najważniejszym dla nich momencie pokazuje prawdziwy świat wartości, nie mając cienia wrażliwości na to, co te dzieci i młodzież mogą teraz przeżywać. Oczywiście, Ci uczciwi i rzetelni nauczyciele nie powinni zapomnieć o oddaniu wynagrodzeń za kwiecień, które już pobrali, bo w sytuacji strajku pieniądze te im się nie nalezą" - dodaje kolejny.
"Czy nawet jeśli dostaną ten 1000 zaczną lepiej uczyć? Bo póki co to my rodzice w domu odwalamy za nich robotę, siedząc po trzech godziny nad lekcjami" - pisze inny.
"Naprawdę chcecie to zrobić gimnazjalistom i ósmoklasistom, którzy za chwilę mają pisać egzaminy? Którzy i tak są w dużo gorszej sytuacji, bo muszą starać się o przyjęcie do liceum w podwójnym roczniku?" - pyta nauczycieli inna czytelniczka. "Te dzieciaki są teraz zupełnie pogubione, nie wiedzą, czy ich nauczyciele umożliwią im napisanie egzaminu. Piszę to jako rodzic, który od września po kilka godzin dziennie poświęca na nadrabianie wszystkich zaległości, z którymi nie radzą sobie nauczyciele. Każdy weekend to kilkugodzinne przerabianie testów, powtórki lektur i zadań z matematyki, nauka do kilku sprawdzianów zapowiadanych na następny tydzień. Nawet najlepsi uczniowie nie znoszą już swojej szkoły, są zmęczeni, przygnębieni... I piszę to także jako... były nauczyciel, który nie wyobraża sobie, jak można zostawić dzieci w takiej sytuacji. Po strajku będziecie udawać, że nic się nie stało? Będziecie dalej "wychowywać" nasze dzieci?"- dopytuje.
"Nauczyciele są (powinni) być ludźmi inteligentnymi, powinni być elitą narodu, ponieważ wychowują następne pokolenia, ale niestety swoja klasę pokazują poprzez domaganie się ogromnej podwyżki i tak nie najniższych pensji bez jakiejkolwiek chęci rozmowy o reformie systemu oświaty. KASA TAK, PRZYWILEJE TAK, DODATKI TAK - uczciwa, lojalna praca, podnoszenie poziomu edukacji czy nawet rozmowa o zmianach w systemie NIE" - pisze inny.
A co dzieci sądzą na temat strajku? O tym też wspominają rodzice w naszych formularzach.
"Gdzie Państwo nauczyciele byliście, jak zamykano mnóstwo szkół? Jakoś strajku nie było. Kto nadrobi zaległości z dziećmi w materiale szkolnym, rodzice w domu? Jaka nauka płynie dla dzieci, że można kiedy się chce nie realizować swoich obowiązków? Co przekazujecie dzieciom poprzez strajk? To jest nauka odpowiedzialności za swoje obowiązki? Syn w 3 klasie na pytanie, jak on to rozumie, to powiedział, że nauczyciele chcą więcej pieniędzy" - czytamy.
Nie brak także głosów krytyki pod adresem szefa ZNP Sławomira Broniarza.
"Panie Broniarz, jak Panu nie wstyd brać dzieci za zakładników. A co jeśli chirurg odejdzie od stołu operacyjnego i stwierdzi, że będzie operował dopiero gdy dostanie podwyżkę? Jaki przykład daje Pan uczniom, że siłą i odmową wykonywania swoich obowiązków można osiągnąć zamierzone cele? wstyd!" - czytamy.
Użytkownicy dzielą się z nami również swoimi odczuciami dotyczącymi niesprawiedliwości w kwestii podwyżek.
"Jestem pracownikiem administracji państwowej od ponad dobrych 12 lat, nie dostałam podwyżki tylko groszowe waloryzacje, po 33 latach pracy ( podnosiłam kwalifikacje, ukończyłam studia wyższe z tytułem magistra) zarabiam minimalne wynagrodzenie" - pisze w formularzu do redakcji.
Inni o działaniach nauczycieli wypowiadają się pozytywnie.
"Jak nauczyciele mają być zmotywowani by dobrze pracować? Pluje na nich rząd, częściowo rodzice, a i uczniowie w szkole robią co chcą. Dopóki rząd i wszyscy inni nie zrozumieją że w szkole najważniejszy jest nauczyciel, oczywiście z pewnymi uogólnieniem, to szkoła będzie się staczać, a my razem z nią. Pomyślcie o tym!" - apeluje jeden z internautów.
Niektórzy wtórują: "Brawo!", "Brawo nauczyciele, strajkujcie", "Jesteśmy z Wami".
"Jestem nauczycielem akademickim od 22 lat i całym sercem popieram nauczycieli. Mają prawo do godnych zarobków a wręcz obowiązek o nie walczyć! Bądźcie solidarni, wspierajcie się wzajemnie. Walczycie o lepszą szkołę dla dzieci!!! Trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się" - czytamy w kolejnym formularzu.
"Liceum Ogólnokształcące w Praszce do którego uczęszcza mój syn nie strajkuje, i z tego się cieszę, bo syn jest w klasie maturalnej. Jednak w pełni popieram strajk nauczycieli w kwestiach płacowych. Obecną sytuację można nazwać patologią, skoro zarobki nauczycieli są niższe od płac, które otrzymują ludzie na stanowiskach pracy niewymagających praktycznie żadnych kompetencji. Obecny rząd afiszuje się znakomitą sytuacją budżetową Państwa, więc jest okazja, aby poprawić sytuację materialną nauczycieli. Jeżeli są pieniądze na trzodę 'wyborczą', to i na oświatę też powinny się znaleźć - pisze do nas inna użytkowniczka.
"W Szkole Podstawowej nr 1 w Połczynie- Zdroju strajkują prawie wszyscy nauczyciele - 94,3 proc. Jesteśmy wstrząśnięci lekceważącym stosunkiem rządu do nauczycieli w Polsce" - donosi kolejna.
"Niech walczą i strajkują. Płace nauczycieli są jednymi z najniższych w Europie. Faktycznie pracując w markecie typu Biedronka można zarobić netto podobnie jak nauczyciel, ale trzeba mieć wyższe wykształcenie i poparte licznymi kursami, szkoleniami, a nawet podyplomowymi studiami. W szkole moich dzieci jest strajk, który popieram, pomimo, że syn jest w ósmej klasie, ale w oświacie trzeba coś zmienić, bo nikt z młodych nauczycieli nie chce przychodzić do tej pracy, którą zabiera się do domu, na weekendy" - czytamy wypowiedź innego z rodziców.
Wśród przesłanych do nas formularzy pojawiła się także wiadomości od tych, których rodzice na co dzień pracują jako nauczyciele.
"Jako córka nauczycielki matematyki i fizyki popieram! Ludzie zazdroszczą i nie widzą, z czym wiąże się praca nauczyciela - sprawdzaniem mnóstwa sprawdzianów, kartkówek, zebraniami, radami, zostawaniem po godzinach, użeranie się z czyimś dziećmi. To nauczyciele uczą czytać, liczyć, pisać, wychowują dzieci, zaszczepiają w dzieciach chęć do nauki. To dzięki nauczycielom dzieci mogą zdobyć wykształcenie i godnie żyć w przyszłości. Zarobki nauczycieli są śmieszne, większość nauczycieli, którzy maja rodziny nie stać na wakacje, żyją na kredycie. Jeśli tak dalej pójdzie, nikt nie będzie chciał zostać nauczycielem i pracować za grosze, wiec rodzice będą sobie mogli sami wychowywać swoje pociechy" - pisze użytkowniczka.
Inna dodaje: "W 100 proc. popieram strajk nauczycieli. Dziwi mnie to oburzenie niektórych ludzi. Popieram jako córka nauczycielki. Wiem, ile czasu po pracy, w domu mama spędza na sprawdzaniu sprawdzianów, na przygotowywaniu kolejnych tematów, na przygotowywaniu zebrań, wypełnianiu dziennika itp. Ktoś napisał, że nauczyciel to misja, czyli, że co? Że ma pracować za grosze i żyć o chlebie i wodzie? I nie zasługuje na godne wynagrodzenie? A lekarz czy policjant to nie misja, a jednak kiedy zastrajkowali, to wywalczyli podwyżki. Jako mama uczniów również popieram. Walczcie i nie poddawajcie się!".
Różne opinie pojawiają się też na temat terminu strajku.
"Jestem za nauczycielami. Trzeba rozumieć, że jeżeli organizuje się akcję protestacyjną, to wybiera się czas i miejsce takie, by strajk się powiódł. Rozumiem rodziców, ale to rządzący powinni porozumieć się z tak liczną i ważną grupą naszego społeczeństwa, szczególnie, że żądania nauczycieli nie są wzięte z kosmosu" - wyjaśnia kolejny użytkownik.
Którzy nauczyciele powinni dostać podwyżki? I co na temat strajku sądzą uczniowie?
Kolejne opinie naszych czytelników znajdziecie na następnej stronie.
Wśród rodziców pojawiają się także głosy na temat podwyżek dla nauczycieli, ale nie wszystkich. Na jakie wyznaczniki wskazują?
"Nauczyciele mówią, że to oni najważniejsi są w szkole, czyli nie uczniowie, o których rzekomo tak walczą, to wielkie nieporozumienie. Nauczycielu, gdyby nie uczniowie nie miałbyś pracy. Nie twierdzę, że nauczyciele nie powinni otrzymać podwyżek, ale niech ją dostaną ci, którzy mają jakieś osiągnięcia, a nie tylko odbębnią, dosłownie odbębnią lekcje i nieważne czy uczeń rozumie czy nie rozumie, to nie jest problem nauczyciela a ucznia i rodzica, który musi zapłacić za korepetycje. Wiem z własnego doświadczenia, że nauczyciele są różni, jedni z poświęceniem uczą dzieci i tym dać podwyżki, drudzy olewają wszystko z góry na dół - tych zwolnić. (...) Każdy z nas chciałby godziwie zarabiać, ale ja nie strajkuję i nie olewam osób dzięki którym mam pracę" - czytamy w jednym z nadesłanych przez naszych czytelników formularzy.
Zgadza się z tym kolejny użytkownik: "Dobrze opłacać DOBRYCH nauczycieli, takich, którzy się wciąż rozwijają i rzetelnie przekazują swoją wiedzę. Mnie i wielu innych rozliczają w pracy za WYNIKI. Jeśli te są słabe, nikt nas trzymał nie będzie. Z nauczycielami powinno być to samo!".
"Pensum niemieckiego nauczyciela to 26 godzin tygodniowo, polskiego jedynie 18 godzin. Chcą więcej zarabiać, ale nie chcą dłużej pracować. Praca jak za komuny, a wynagrodzenia wolnorynkowe. 4 tyś netto to pensja specjalisty z dłuższym stażem w korporacji. Ale pracuje on 40 godzin tygodniowo i ma tylko 26 dni urlopu rocznie. Też ma szkolenia, też się dokształca, też przynosi pracę do domu. Nauczyciel pracuje jedynie 18 godzin tygodniowo, urlopu ma aż kilka miesięcy i chciałby zarabiać jak specjalista w korpo. Nie tędy droga... Jako rodzic pracujący na etacie popieram podwyżki dla nauczycieli, ale powinni mieć zwiększoną ilość godzin pracy w szkole. Inaczej byłoby to niesprawiedliwe wobec innych grup zawodowych pracujących 40 godzin tygodniowo za mniejsze pieniądze" - mogliśmy przeczytać w innej wiadomości do redakcji.
Zgadza się z tym kolejny użytkownik: "Pracuje 40 godz. tyg za 3000 zł, a w domu dodatkowo poświęcam np. 1 godz. na doszkalanie się lub pracę, której nie zdarzyłam zrobić w pracy i nie mogę strajkować ani używać emocjonalnego szantażu (tak jak to teraz robią nauczyciele!!) Poza tym jakość nauczania jest naprawdę mierna, prawie wszystkie dzieci chodzą na korepetycje, oczywiście za pieniądze rodziców i na palcach jednej ręki można policzyć "dobrych" nauczycieli. Z moimi dziećmi w domu spędzam 3- 4 godz. na sprawdzaniu lekcji, przepytywaniu, robieniu zadań i tłumaczeniu tego, czego nie zrozumiało na lekcji, więc po co ogóle ta nauka w szkole? Czyli ja też mam etat nauczyciela, tyle że bezpłatny...".
Docierają do nas także sygnały od uczniów, których dotknął strajk.
"Jestem maturzystką jednego z podkarpackiego liceum, to o co dzisiaj zastałam w mojej szkole to istny ŻART. Aby wejść do szkoły, na lekcje do nauczycieli niestrajkujących, musiałam zostać spisana, a wyjście z niej mogło być możliwe jedynie za okazaniem dowodu. Osoby niepełnoletnie takiego przyzwolenia nie miały. Pomimo nieodbywających się lekcji, mieli siedzieć bezczynnie w klasach oczywiście bez opieki nauczycieli, gdyż całe grono strajkujących nauczycieli siedziało w jednej z klas, popijając kawkę. Zatem uczniowie wyskakiwali przez okna. Wchodzić na lekcje do nauczycielek, którym zależy na dobru uczniów , spotkałam się również z niemiłymi komentarzami. Protest miał nie wpłynąć na dobro uczniów, natomiast MY czujemy się oszukani i zdenerwowani całą sytuacją" - pisze do nas uczennica klasy maturalnej.
"Nie mamy wystawionych ocen, jedynie oceny proponowane i to oczywiście nie ze wszystkich przedmiotów, a o wcześniejszej klasyfikacji z powodu protestu dowiedzieliśmy się w minionym tygodniu. Klasyfikacja ma być 12.04.2019 roku, wielu uczniom zależy na dobrym świadectwie maturalnym, nauczyciele zapewnili nas, że będziemy jeszcze odpytywani na lepsze oceny w tym tygodniu. Każdy zatem w to uwierzył. Jednak dzisiaj dowiedzieliśmy się, że z powodu strajku nie mają oni dostępu do dziennika. Jestem zażenowana całą tą sytuacją, każdy z państwa wie z jakim stresem zmagają się maturzyści" - kończy.
"Witam, jestem uczennicą krakowskiego LO, klasa maturalna. Dla mnie cały ten strajk jest wręcz śmieszny. Najgłośniej strajkują nauczyciele, którzy kompletnie nie potrafią przekazać wiedzy, oni uczą, a nie nauczają, a przecież to nie są "uczyciele".... Większość z moich kolegów musi uczęszczać na korepetycje, ponieważ z lekcji nic nie wynoszą, a do matury trzeba być jednak przygotowanym. Uważam, że podwyżki powinni dostać nauczyciele, którzy rzeczywiście są świetni, a takich jest niestety mało i są niesprawiedliwie traktowani bo zarabiają tyle samo, co ich gorsi w fachu koledzy. Dlaczego słaby fizyk, czy wfista ma zarabiać tyle samo co świetny matematyk? To jest absurd" - czytamy w wiadomości od innej uczennicy.
"Moja szkoła teraz nie pracuje, nie wiadomo kiedy znów zostaną rozpoczęte zajęcia. Podobnie jak szkoła podstawowa mojego rodzeństwa, tutaj jest ten plus, że ja mogę zostać z nimi w domu, ale co mają zrobić rodzice, którzy nie mają z kim swoich dzieci? Uważam, że strajk strajkiem, ale takie całkowite zamknięcie szkół jest beznadziejnym pomysłem, każda z nich powinna zorganizować jakieś zajęcia chociaż na kilka godzin, myślę, że to by znacznie pomogło w rozwiązaniu problemu z opieką. Swoją drogą, pensje nauczycielskie są "odgórnie" ustalone, więc każdy może sprawdzić czy taka kwota mu odpowiada, czy nie. Nikt nie zmuszał ich do podjęcia pracy pedagogicznej. To była ich wola. Warto też dodać, że nie mają oni aż takiego złej pracy jak przedstawiają. Wakacje, ferie, przerwy świąteczne i wiele innych - poza nauczycielami NIKT nie ma tak wiele wolnego, mają naprawdę bardzo dużo czasu na odpoczynek. No i oczywiście ten urlop dla podratowania zdrowia, który może trwać nawet rok, też warto o nim wspomnieć" - komentuje.
"W szkole są tygodniowo 18 godzin, to jest mniej niż połowa normalnego, etatowego czasu pracy. Poza tym udzielają korepetycji, za które naprawdę dużo sobie liczą. Te niby pozostałe 22 godziny na dokształcanie, czy sprawdzanie prac uczniów myślę, że w większości są pozostawione na czas wolny. Więc ich pensja jest tak naprawdę za 18 godzin pracy. Też istnieje przecież 13 wypłata, dodatek motywacyjny. Mówienie, że ten strajk jest dla nas, uczniów też jest trochę zabawny. No ale przecież jak dostaną podwyżki, to dzieci na pewno będą świętować razem z nimi. No cóż, w mojej opinii tylko nieliczni nauczyciele tak naprawdę mogą domagać się podwyższenia pensji. Reszta? Reszta, powinna zastanowić się, czy rzeczywiście wywiązuje się ze swojej pracy" - dodaje.
Jeszcze inna, maturzystka z ubiegłego roku, pisze: "Maturę zdałam w ubiegłym roku (współczuję młodszym kolegom... )i szczerze mówiąc - podwyżki tak, dla zaangażowanych nauczycieli, dla reszty - absolutnie NIE... Każde zwiększenie wynagrodzenia powinna poprzedzać ocena okresowa, podparta ankietami zebranymi wśród uczniów i rodziców (wiele prywatnych szkół tak robi, na studiach, mimo że uczelnia jest państwowa, także mamy możliwość ocenienia pracy kadry profesorskiej). Uczniowie i rodzice nie są głupi - doskonale widzą, kto z Was drodzy nauczyciele się stara i godnie wykonuje swoje obowiązki, a kto tylko 'czeka do dzwonka i oby do wakacji'".
A wy co sądzicie?
Możecie wyrazić swoją opinię na temat strajku za pomocą naszej ankiety lub FORMULARZA.