Firma ta uzyskała kontrakt w ramach tzw. ustawy stoczniowej, nad którą wcześniej pracował senator. Misiak przekonywał jednak, że nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Sprawą Misiaka dzisiaj ma się zająć zarząd krajowy PO; w poniedziałek nie komentował jej premier, szef partii Donald Tusk, ani inni przedstawiciele władz Platformy. Według szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, Misiak powinien przestać kierować pracami senackiej komisji gospodarki. Politycy SLD pytali, gdzie podziały się wysokie standardy polityczne Platformy. Prezydent Lech Kaczyński ocenił zaś, że "przedsiębiorca jest takim samym obywatelem, jak każdy inny, więc ma prawo być posłem", ale - jak podkreślił - "sprawy konfliktu interesów powinny być bardzo szczegółowo regulowane". - Sądzę, że to jest przede wszystkim sprawa moralności poszczególnych senatorów i całych formacji, które albo się wywodzą z ludzi często związanych z biznesem powstałym po roku 1989, albo też takich ludzi w szeregach mają - mówił prezydent w poniedziałek w Radomiu. Misiak, jako szef senackiej komisji gospodarki narodowej, pracował nad tzw. specustawą stoczniową, a następnie - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - firma Work Service, której senator jest współwłaścicielem, bez przetargu dostała zlecenie na pośrednictwo pracy i szkolenia zwalnianych ze Stoczni Szczecińskiej stoczniowców. Sam Misiak oświadczył w poniedziałek, że choć - w sensie prawnym i moralnym - nie ma sobie nic do zarzucenia w związku z pracami nad specustawą stoczniową, oddaje się do dyspozycji władz partii i klubu Platformy. Tłumaczył, że nie miał wpływu na kształt specustawy stoczniowej - jego poprawki dotyczyły tylko prawa unijnego i zostały odrzucone. Wyjaśniał też, że nie miał wpływu na to, iż to jego firma uzyskała kontrakt. Jak tłumaczył, w konkursie w sprawie działań kompensacyjnych dla stoczni, ogłoszonym przez Agencję Rozwoju Przemysłu, wystartowała firma DGA. DGA z kolei zwróciła się do Work Service z propozycją współpracy, bo "potrzebowała kogoś z ogromnym doświadczeniem, najlepiej najlepszego na polskim rynku" - wyjaśniał Misiak, podkreślając, że o udziale w konkursie dowiedział się tuż przed podpisaniem umowy. Również prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski oświadczył w poniedziałek, że o wyborze firm DGA i Work Service zdecydowało doświadczenie konsorcjum oraz proponowane przez firmy rozwiązania. Misiak podkreślał podczas konferencji, że 13 marca zwrócił się do ministra skarbu o zbadanie konkursu i złożonych w nim ofert. Misiak poinformował, że zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej Work Service. Zadeklarował też, że sprzeda swoje udziały w spółce (ma ich 30 proc.) jeśli znajdzie poważnego inwestora. Podkreślał jednocześnie, że parlamentarzyści w Polsce legalnie mogą posiadać akcje i udziały spółek. O Work Service mówił, że jest dorobkiem jego życia, którego "nie pozbywa się tak, jak kilograma jabłek".