Zwiększenie amerykańskiej obecności na terytorium Polski było w ostatnim czasie głównym zadaniem szefa MON Mariusza Błaszczaka. Negocjacje nad nową umową dobiegły końca, dokument czeka na ratyfikację. Jak jednak wynika z ustaleń Onetu, w dokumencie znalazło się wiele nieszablonowych zapisów. Żołnierze USA wyłączeni spod polskiego prawa Jednym z takich zapisów jest - zdaniem Onetu - wyłączenie żołnierzy USA spod polskiej jurysdykcji. Co to oznacza w praktyce? Jeśli żołnierz USA stacjonujący w Polsce popełni przestępstwo, nasz kraj nie będzie miał prawa pociągnąć go do odpowiedzialności. Zgodnie z umową żołnierz taki zostanie przejęty przez amerykańską jednostkę wojskową i odesłany do USA, gdzie w teorii ma być sądzony. Eksterytorialność baz Kolejnym zapisem w umowie jest eksterytorialność baz USA w Polsce. Zgodnie z tym zapisem, Polacy nie będą mogli wkraczać na ich teren bez zgody Amerykanów. Źródła portalu twierdzą również, że Amerykanie wynegocjowali przekazanie im niektórych polskich obiektów wojskowych, np. część poligonu w Drawsku Pomorskim. Polska strona zobowiązała się również do sfinansowania budowy i remontu obiektów, z których będzie korzystać armia Stanów Zjednoczonych - czytamy. Zaskoczenie Jak ustaliła dziennikarka Onetu - końcówka negocjacji przybrała niecodzienny obrót. Z informacji portalu wynika bowiem, że wpis ambasador Georgette Mosbacher na Twitterze o zakończeniu negocjacji (31 lipca) zaskoczył najważniejsze osoby w państwie. Po wpisie ambasador USA, swoją informację szybko zamieściło również MON, co zdaniem portalu, miało przykryć komunikacyjną wpadkę. Polsko-amerykańska umowa wojskowa, aby wejść w życie musi zostać zaakceptowana przez parlament i podpisana przez prezydenta - przypomina Onet. Szef MON zaprzecza Pojawiające się informacje dotyczące zasad stacjonowania żołnierzy Sił Zbrojnych USA w Polsce są nieprawdziwe. Umowę przedstawię po jej podpisaniu. Dezinformowanie szkodzi bezpieczeństwu Polski!" - napisał szef MON Mariusz Błaszczak po publikacji Onetu. Więcej w Onecie