CNN podało, że informacje przekazane przez Ukrainę miały wpływ na ocenę tego, co wydarzyło się w Przewodowie. Wcześniej w środę prezydent USA Joe Biden mówił, że biorąc pod uwagę trajektorię lotu pocisku jest mało prawdopodobne, że został on wystrzelony z terytorium Rosji. Ukraińcy przekonują z kolei, że mają dowody na "rosyjski ślad", jednak na razie nie został on przedstawiony. Wybuch w Przewodowie. Prezydent: To nie był atak na Polskę We wtorek po godz. 15 na terenie leżącej niedaleko granicy z Ukrainą wsi Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk. W wyniku eksplozji w suszarni zboża zginęło dwóch pracujących tam obywateli Polski. Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne. Jak poinformował w środę prezydent Andrzej Duda nic nie wskazuje na to, że zdarzenie w Przewodowie było intencjonalnym atakiem na Polskę i nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję. Prezydent przekazał, że "jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli była użyta przez siły obronne ukraińskie". Andrzej Duda uspokajał, że wzmożony ruch lotniczy przy granicy z Ukrainą i duża obecność służb mundurowych to zaplanowane działania. - Wszystko dzieje się zgodnie z wydanymi rozkazami, wszystkie te działania zmierzają w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa obywateli i granic Rzeczpospolitej, zwiększenia bezpieczeństwa naszej przestrzeni powietrznej - powiedział po spotkaniu w BBN prezydent.