Początki powstawania wrocławskich cmentarzy były podobne jak w całej średniowiecznej Europie. Na mocy dekretu synodu z 1059 roku organizowano miejsca pochówku przy kościołach. Polskie określenie "cmentarz", upowszechnione w XV wieku wywodzi się z łacińskiego "cimeterium" oznaczającego miejsce spoczynku. Było ono ściśle związane z majątkiem i pozycją, jaką zmarły zajmował za życia. W samym wnętrzu kościoła chowano kapłanów, biskupów, opatów i zamożnych świeckich, zwykle darczyńców świątyni. Zamożni patrycjusze i mistrzowie cechowi spoczywali zwykle pod posadzką nawy głównej. Groby mniej zasłużonych znajdowały się natomiast w dziedzińcu świątyni, który z czasem przekształcił się w przykościelny cmentarz. Teren ten był ogrodzony murem, co symbolizowało granice świata doczesnego i wiecznego. Największymi miejscami pochówku w średniowiecznym Wrocławiu były cmentarze powstałe w XIII wielu przy kościele św. Elżbiety i św. Marii Magdaleny. Typowy średniowieczny cmentarz to pusty teren z liturgicznymi budynkami i nielicznymi krzyżami. Istniały tam liczne groby zbiorowe dla ubogich, w którym znajdowało się czasem nawet kilkuset zmarłych. Tak chowano również ofiary epidemii, z tym że mogiły znajdowały się poza murami miasta. W XIII wieku powstał zwyczaj organizowania orszaku kościelnego, który potem przekształcił się w procesję kościelną. W dawnym Wrocławiu działały także bractwa pogrzebowe przy kościele św. Doroty, św. Barbary, św. Wincentego i św. Maurycego. Przygotowywały one umierających do godnej śmierci i organizowały pochówek, zajmowały się także opieką nad chorymi i ubogimi. Pod miejską władzą W II połowie XVIII wieku zaczęło się oddzielanie funkcji cmentarza i kościoła. Wynikało to z upowszechniania się wiedzy naukowej i przypuszczeń, że sąsiedztwo miejsc pochówku może wpływać negatywnie na zdrowie mieszkańców pobliskich domów. W roku 1775 król Prus Fryderyk II nakazał przenoszenie nekropolii poza obszar murów miejskich (wyjątek stanowiły groby rodzinne). Jednocześnie rada miejska została zobowiązana do kontroli cmentarzy, które dzierżawiono wspólnotom wyznaniowym. Z czasem kwestie te zostały włączone do ogólnych koncepcji urbanistycznych. W połowie XIX wieku powstał Zarząd Ogrodów i Cmentarzy. Dla żywych i zmarłych - W 1867 roku utworzono pierwsze cmentarze komunalne na Grabiszynie i Osobowicach, które istnieją do dzisiaj - mówi Halina Okólska, starszy kustosz Muzeum Miejskiego. - Ówczesne nekropolie miały nie tylko znaczenie sakralne, ale i artystyczne. Przykładem tego może być cmentarz zlokalizowany w obrębie dzisiejszej ulicy Legnickiej i Braniborskiej. Dla wrocławian sprzed stu lat był on miejscem niedzielnych spacerów, podczas których można było podziwiać nagrobki zasłużonych osób wykonane przez wybitnych artystów. Obszar Wrocławia poszerzał się szybko podczas ostatniego półtora wieku. Na początku dwudziestego stulecia mieszkało tu ok. 430 tys. osób, a w 1938 roku liczba ta wzrosła do 623 tys. W tym czasie na 1000 wrocławian przypadało 587 ewangelików, 316 katolików, 32 wyznawców judaizmu oraz 65 osób reprezentujących inne religie lub niezwiązanych z żadnym wyznaniem. Odnotowywano wtedy około 7 tys. zgonów rocznie. Te dane miały też przełożenie na sytuację nekropolii, ponieważ okresie międzywojennym w obręb Wrocławia włączono wiele podmiejskich osiedli. W roku 1938 w stolicy Dolnego Śląska istniało ogółem 77 cmentarzy, które zajmowały powierzchnię 259 hektarów. Zrównać z ziemią Część z nich została zniszczona podczas działań wojennych. Jeszcze cięższe czasy przyszły jednak kilkanaście lat później. Po 1945 roku oficjalna propaganda na Ziemiach Odzyskanych zacierała wszelkie ślady niemieckiej przeszłości. Dotyczyło to także miejsc pochówku. Ponad 70 nekropolii istniejących na terenie miasta zostało po kilku latach uznanych za nieczynne lub opuszczone, czyli przeznaczone do likwidacji. - Użytkowane były nadal dawne cmentarze na Osobowicach i Grabiszynku oraz na ulicy Bardzkiej oraz Smętnej -wyjaśnia Halina Okólska. - Jako pewną rezerwę zachowano także teren nekropolii na Kozanowie oraz na Praczach Odrzańskich. W stosunku do innych miejsc pochówku nie wykazywano jednak sentymentów. Bez względu na to, czy były tam pochowane osoby oraz czy nagrobki przedstawiały istotną wartość artystyczną. Nie dokonywano też żadnych ekshumacji. Czasem po prostu na stary cmentarz wjeżdżał dźwig i zrównywał dawne mogiły z powierzchnią ziemi. Tereny pocmentarne bywały przeznaczane na parki (tak jak na części dawnej nekropolii na Grabiszynie) a czasem także pod budownictwo mieszkaniowe. - Fundamenty są dziś kopane głęboko, można więc powiedzieć, że dochodzi do naturalnych ekshumacji - wyjaśnia Halina Okólska. - Jednak jeszcze obecnie w obrębie centrum miasta dochodzi do makabrycznych odkryć. Firma realizująca nową inwestycje znajduje czasem ludzkie kości. Nie są to ofiary współczesnych morderstw, ale zmarli sprzed kilkuset lat. Ocalić od zapomnienia Od lat osiemdziesiątych zaczęły pojawiać się inicjatywy przywrócenia pamięci o poprzednich mieszkańcach miasta. Udało się uratować bardzo już zniszczony stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej, głównie dzięki wysiłkom dyrektora dzisiejszego Muzeum Miejskiego Macieja Łagiewskiego. Większe otwarcie na niemiecką przeszłość przyniosła dopiero następna dekada. Nie wszyscy okazywali jednak szacunek dla pamięci zmarłych. - Jeszcze parę lat temu ktoś sprzedał kamieniarzowi płyty z niemieckich nagrobków - mówi Mieczysław Popławski, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. -To szokujące wydarzenie było impulsem dla pomysłu upamiętnienia pamięci zmarłych mieszkańców Wrocławia, których miejsca pochówku już nie istnieją. Za najlepsze miejsce został ostatecznie wybrany Park Grabiszyński. Urząd miejski ogłosił konkurs na projekt, który wygrała grupa architektów pod przewodnictwem profesora Alojzego Gryta. Do tego zespołu należy także Tomasz Tomaszewski oraz Czesław Wesołowski. Prace ruszyły jesienią 2007 roku. Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpi 30 października z udziałem władz miejskich oraz duchownych kilku wyznań. Jadąc teraz od strony Oporowa do centrum można zauważyć z prawej strony bramę z napisem "Monumentum Memoriae Commmunis". Prowadzi ona szeroką aleją do rzędu wysokich płyt, w które zostały wbudowane fragmenty ocalonych niemieckich nagrobków. Pomnik od wielu tygodni budził żywe zainteresowanie mieszkańców okolicznych osiedli spacerujących po parku. Większość z nich popiera tę inicjatywę. - Martwimy się o los naszych cmentarzy we Lwowie i w Wilnie, a tymczasem są one lepiej zachowane niż groby niemieckie we Wrocławiu - zauważył Zbigniew Jurczak. - Dobrze, że choć teraz potrafimy uczcić pamięć ludzi, którzy kiedyś żyli i mieszkali w naszym mieście. Autor: Ewa Mastalska *przy pisaniu artykułu wykorzystano informacje z książki Haliny Okólskiej i Marka Buraka "Cmentarze dawnego Wrocławia".