- Uważam, że ostatnie dwa lata, czyli czas od największej w swojej historii klęski, polska demokratyczna lewica zmarnowała - powiedział Cimoszewicz we wtorek na konferencji prasowej w Białymstoku. W jego ocenie, niedzielny wynik wyborczy LiD oznacza, że "w gruncie rzeczy" nie zwiększyła się liczba obywateli głosujących na partie centrolewicy. - Jeżeli nie zwiększyła się w stosunku do sytuacji, która była katastrofą, to znaczy, że ten stan katastrofy trwa. Czyli że nie osiągnięto nic, gdy chodzi o wyrwanie się z tego położenia, wydostanie się z tego dołka politycznego - dodał Cimoszewicz. W jego ocenie, to sytuacja wymagająca "głębszej refleksji" i - jak powiedział - jeżeli politycy lewicy będą "pocieszali się", że wynik jest "solidny, przyzwoity", to wtedy zapewne nie będą próbowali poszukiwać odpowiedzi o przyczyny tej porażki. - Jeżeli zdecydują się na uczciwą rozmowę, jestem do dyspozycji, mogę razem z nimi odpowiedzieć na to pytanie - dodał nowo wybrany senator. Nie wykluczył możliwości powrotu do działalności politycznej w sensie partyjnym, ale przypomniał, że od dłuższego czasu w żadnej działalności partyjnej nie uczestniczy, a nawet wtedy, gdy był "bardziej czynny", nie miał w tym większego udziału. Dodał, że w niedzielnych wyborach startował z własnej inicjatywy, a kampanię, którą ocenił jako skromną, prowadził w oparciu o pomoc przyjaciół i znajomych. - Przedstawianie mnie jako senatora reprezentującego np. lewicę, zwłaszcza gdyby ktoś to rozumiał w wymiarze jakiejś formacji partyjnej, jest nieporozumieniem - podkreślił. W niedzielnych wyborach na Cimoszewicza głosowało blisko 176 tys. mieszkańców województwa podlaskiego i był to najlepszy w regionie wynik.