Sprostował w ten sposób informację, według której Sąd Najwyższy zajął stanowisko ws. regulowania związków partnerskich i zgodności projektów ustaw odrzuconych w piątek przez Sejm z konstytucją. Senator Cimoszewicz powiedział, że zapoznał się z opinią prezesa SN. - Dostrzegam w niej wiele bardzo dyskusyjnych sformułowań,wyrażających osobiste poglądy człowieka, który to pisał - stwierdził. - Donald Tusk nie popracował jako lider partii. Uważam, że tu nie chodzi o naturalne różnicę poglądów, ale o wewnętrzną grę polityczną. To jest poważna porażka wizerunkowa Platformy, która ze względu na wolę mniejszości posłów zachowała się jak ugrupowanie skrajne - stwierdził Włodzimierz Cimoszewicz w Radiu ZET, komentując piątkowe głosowania w Sejmie, w wyniku których głosami konserwatystów z PO już w pierwszym czytaniu odrzucono wszystkie projekty regulujące kwestię związków partnerskich. Cimoszewicz dodał, że Jarosław Gowin miał prawo wystąpić w Sejmie jako przedstawiciel rządu, natomiast nie miał prawa zająć stanowiska w sprawie konstytucyjności projektów ustaw. - Donald Tusk doskonale wiedział, jakie jest stanowisko Jarosława Gowina ws. związków partnerskich - powiedziała Monika Olejnik. - W takim razie błąd został popełniony wcześniej, kiedy powołano pana Gowina na to stanowisko. Kto miał występować w imieniu rządu w tej sprawie? Minister transportu? - odpowiedział "Gość Radia ZET". Cimoszewicz przypomniał, że rząd upoważnił Gowina do zabrania głosu. - Nie określono od strony merytorycznej stanowiska rządu. Więc minister Gowin miał nie tylko prawo, ale nawet obowiązek się wypowiedzieć, ale nie powinien był powiedzieć tego, co powiedział. Powinien był powiedzieć, że rząd nie ma stanowiska - mówił. Dodał, że przygotowując Gowina do tego wystąpienia, premier mógł "wykazać odrobinę wyobraźni i przezorności" i powiedzieć: - Panie ministrze, niech pan pamięta, że rząd nie zajmuje stanowiska w kwestii konstytucyjności tych projektów i proszę się na ten temat nie wypowiadać - proponował Cimoszewicz. Więcej na stronach Radia Zet.