Teczki pełne są małżeńskich zdrad, seksualnych odmienności czy alkoholowych uzależnień. Historycy muszą zmierzyć się z dylematem, co z tego mogą, muszą, a co powinni ujawniać. - Ja miałem ogromny problem, gdy czytałem o działaniach bezpieki wobec Herberta. Nie napisałbym tyle o jego problemach z alkoholem czy jego problemach z depresjami, gdyby nie to, że była jego biografia, w której te informacje już się znajdują - mówi historyk Grzegorz Majchrzak. Podobne, trudne chwile są także udziałem ośmiu osób z tzw. wydziału udostępniania, rozpatrujących wnioski o wydanie akt pokrzywdzonym. Jego naczelnik Anna Lasek wspomina mężczyznę, który chciał zrobić prezent córkom, pokazać im teczki gromadzone przeciwko ich, nieżyjącej już matce. Okazało się niestety, że ta kobieta przez kilkanaście lat była regularnym współpracownikiem, dzięki współpracy otrzymywała wysokie stanowiska. Mąż był zszokowany informacją, że ona nie jest osobą pokrzywdzoną. Takie sytuacje zdarzają się na szczęście bardzo rzadko, częstsze są przypadki, gdy IPN nie udostępnia teczek - bo albo nigdy ich nie było, albo zostały zniszczone.