Cichocki mówił przed hazardową komisją śledczą, że spotkanie premiera i Kamińskiego - w którym również on uczestniczył - odbyło się w gabinecie szefa rządu, "w warunkach bezpiecznych". Jak dodał, spotkanie było wywołane materiałem przesłanym przez ówczesnego szefa CBA 12 sierpnia z prośbą o spotkanie. Poświęcone było temu co było zawarte w tym materiale i wnioskom co robić dalej - dodał Cichocki. Sekretarz kolegium ds. służb specjalnych zaznaczył, że premier po pierwsze chciał ustalić "czy doszło do popełnienia przestępstwa, czy z materiałów wynika, że doszło do popełnienia przestępstwa". - Kamiński jednoznacznie mówił, że materiały i dowody, które zostały zgromadzone do tej pory i są przedstawione w materiale, nie dają podstaw na stwierdzenia, że doszło do popełnienia przestępstwa; opisane wydarzenia są naganne pod względem polityczno-etycznym i będą podlegały dalszym analizom i może być tutaj zastosowany kodeks karny - relacjonował Cichocki. Jak dodał, gdyby minister rządu lub inny ważny polityk popełnił przestępstwo, "wymagałoby to podjęcia niezwłocznych kroków". "Szef CBA przeniósł operację na poziom premiera" Według Cichockiego z rozmowy wynikało, że na tym etapie zakończona jest operacja "Black Jack" (dotycząca kontaktów biznesmena z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim), a szef CBA przynosi ją na poziom premiera, żeby to on podjął jakieś działania w tej sprawie. Sekretarz kolegium ds. służb specjalnych zaznaczył, że Kamińskiemu najbardziej zależało na tym, żeby nie zostało ujawnione zainteresowania CBA Sobiesiakiem. Kamiński miał tłumaczyć, że biznesmen jest związany z innymi operacjami prowadzonymi przez Biuro i właśnie z tego względu ważne było, by nie dowiedział się o zainteresowaniu służby jego osobą. Cichocki powiedział, że dla niego kluczowym momentem w tej rozmowie było zwrócenie przez premiera uwagi na to, że jeśli zacznie się interesować teraz projektem nowelizacji ustawy hazardowej, to zwróci uwagę osób, które były zaangażowane w lobbing na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. - Oni będą zaskoczeni moją aktywnością, moim zainteresowaniem i mogę w ten sposób wpłynąć na to, że zaczną podejrzewać, że coś się wokół tego dzieje; może to wpłynąć na zwiększenie ich czujności - przytaczał sens słów premiera Cichocki. - Mariusz Kamiński podkreśla, że najważniejszą rzeczą - i taki jest cel napisania analizy 12 sierpnia i wizyty u premiera - jest danie premierowi możliwości, żeby mógł przystąpić do działań na swoim poziomie, zadbać o kształt ustawy (nowelizacji ustawy hazardowej), żeby był korzystny dla Skarbu Państwa, nie dopuścić do niekorzystnych zmian i wyjaśnić różnego rodzaju wątpliwości, także wątpliwe działanie poszczególnych osób, w tym wypadku polityków Platformy - relacjonował dalszy przebieg spotkania sekretarz kolegium służb specjalnych. Cichocki ocenił, że najbardziej zdumiewało go, że analiza z 12 sierpnia, która poprzedzała spotkanie Kamińskiego z premierem nie kończyła się żadnymi rekomendacjami. - Premier musiał właściwie dopytać szefa CBA, po co ten materiał został sporządzony i jakie są jego rekomendacje - relacjonował Cichocki. Motyw córki Sobiesiaka Cichocki powiedział, że nie przypomina sobie, by na spotkaniu u premiera 14 sierpnia pojawiła się kwestia próby umieszczenia przez Ryszarda Sobiesiaka swojej córki w zarządzie Totalizatora Sportowego "tak precyzyjnie", jak to opisywał Mariusz Kamiński. Kamiński zeznał też, że premier powiedział na tym spotkaniu m.in., że jest zwolennikiem zwiększenia monopolu państwa na rynku hazardowym i zwiększenia roli Totalizatora Sportowego. Wtedy - jak mówił Kamiński - powiedział Tuskowi, że nie ma dla niego dobrych informacji, gdyż trwają "intensywne zabiegi Mirosława Drzewieckiego, jego asystenta Marcina Rosoła, żeby do władz Totalizatora wprowadzić córkę pana Sobiesiaka, Magdalenę". Kamiński relacjonował, że Tusk poprosił go wówczas o przygotowanie w najbliższym czasie informacji na temat sytuacji w Totalizatorze.