Poinformował o tym w sobotę PAP prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej, która prowadziła śledztwo w tej sprawie. Łukasz R. wykorzystywał do wyłudzeń przepisy Zarządzenia Prezesa NBP dotyczące wymiany zniszczonych znaków pieniężnych. Jak wynika z ustaleń śledczych pociął gilotyną, opalał i sklejał taśmą różne fragmenty w sumie 1100 banknotów o nominale 200 zł, a potem w różnych oddziałach Narodowego Banku Polskiego, wnioskował o wymianę uszkodzonych znaków pieniężnych. Udało mu się to w przypadku 550 fragmentów - wyłudził w ten sposób 110 tys. zł. Odpowie też za próbę wyłudzenia kolejnych 110 tys. tys. zł. Zgodnie z przepisami można odzyskać równowartość banknotu jeśli nie jest zniszczony w 80 proc. R. odcinał więc odpowiednie fragmenty i sklejał po kilka, by uzyskać kolejne 80 proc. Miały one dodatkowo poprzepalane części numeru serii poziomej i pionowe. Wnioski wraz z przedłożonymi znakami pieniężnymi przesyłano następnie do centrali NBP. Jak powiedział PAP Łapczyński sprawa została wykryta na początku października 2016 r., gdy pracownicy Wydziału Ekspertyz Departamentu Emisyjno - Skarbcowego NBP, wykonujący ekspertyzy zniszczonych banknotów stwierdzili, że z różnych oddziałów Okręgowych NBP wpływają do centrali znaki pieniężne zniszczone w podobny sposób. Ustalono, że próbuje je wymienić ta sama osoba - Łukasz R. "R. przyznał się do części zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśniania. Z jego relacji wynika, iż w styczniu 2016 r. sprzedał nieruchomość uzyskując znaczną ilość gotówki. Wtedy też zniszczył 100 tys. zł w banknotach po 200 zł" - relacjonował Łapczyński. Następnie uzyskał - wyłudzając z NBP - 110 tys. zł.