PO poparła ustawę medialną, podkreślając, że prowadzi ona do odpartyjnienia mediów publicznych i wprowadzi w nich "rządy fachowców". PSL deklarowało poparcie dla całej ustawy pod warunkiem wpisania do niej wartości chrześcijańskich, podnosiło też zastrzeżenia wobec sposobu finansowania mediów. Wobec przegłosowanych poprawek poseł Eugeniusz Kłopotek powiedział na antenie TVN24, iż PSL mocno zastanawia się nad wystąpieniem z koalicji. - PSL po raz kolejny zostało oszukane przez premiera Tuska - mówił Kłopotek. Jako główne problemy poruszył kwestie dofinansowana telewizji, ośrodków regionalnych oraz całej sytuacji związanej z oszczędnościami związanymi z kryzysem, a takżę brak porozumień z koalicjantem. Zagroził także, iż w obecnej sytuacji PSL będzie głosowało przeciwko PO, min. w kwestii ustawy budżetowej. - PO-PiS załatwił media - podsumował Eugeniusz Kłopotek. Ostrej krytyce ustawę poddają też: PiS, Polska XXI i SDPL-NL. Po przegłosowaniu "wartości chrześcijańskich", popierająca ustawę Lewica zapowiedziała zaskarżenie ustawy w Trybunale Konstytucyjnym. Oznacza to, że nie będzie głosowała za odrzuceniem perspektywicznego prezydenckiego weta. - Zostaliśmy oszukani przez premiera Tuska - powiedział Grzegorz Napieralski. Parlament zakończył tym samym prace nad ustawą medialną. Teraz trafi ona do prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Skierowania ustawy do Trybunału nie wykluczył w trakcie głosowań jeden z jej autorów - klub Lewicy. SLD oburzyło bowiem przyjęcie (przy wsparciu 94 posłów PO) poprawki o wartościach chrześcijańskich. Poprawkę tę poparło także 142 posłów PiS i 26 z PSL. To zresztą nie jedyna z senackich poprawek, którą poparli posłowie PO wbrew stanowisku SLD (konsultacje trwały w Sejmie niemal do ostatniej chwili, m.in. premier Donald Tusk spotkał się przed głosowaniami z szefem klubu Lewicy Grzegorzem Napieralskim). Sojusz obstawał przy pozostawieniu w ustawie minimalnej kwoty (ok. 900 mln zł), o którą KRRiT miałaby corocznie wnioskować w projekcie budżetu państwa dla media publiczne. To rozwiązanie popierało także koalicyjne PSL. Platforma po naradach z premierem (Tusk spotkał się z klubem PO w środę przed głosowaniami) zdecydowała się jednak nie wiązać KRRiT żadnym minimum. "Prosiłem swój klub, żeby nie dawał tego wielkiego prezentu finansowego. Jestem do tego absolutnie przekonany, nawet jeśli to jest wbrew moim, czy Platformy interesom" - powiedział dziennikarzom Tusk w Sejmie. Posłów PO przekonały argumenty premiera (prawie wszyscy głosujący posłowie poparli poprawkę Senatu). Nie wszyscy jednak oddali głos w tej sprawie. Nie głosowała np. szefowa sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarsińska (PO), która wielokrotnie zwracała uwagę, że brak jakiegokolwiek minimalnej kwoty na media w ustawie zagraża procesowi notyfikacji ustawy w Komisji Europejskiej. Posłanka była też przeciwna poprawce o wartościach chrześcijańskich, bo - jak mówiła - "jest to znakomity pretekst, żeby wysłać ustawę do TK". Za przyjęciem poprawki Senatu w sprawie finansowania mediów publicznych głosowało 185 osób: 182 posłów PO, 1 poseł PiS (Grzegorz Janik) i dwóch posłów niezrzeszonych. Za odrzuceniem poprawki było 78 posłów: 37 z klubu Lewicy, 27 z PSL, koła Polska XXI, SdPl-Nowa Lewica i DKP (łącznie 10 posłów), 2 posłów niezrzeszonych oraz po jednym pośle z PO (Irena Tomaszak-Zesiuk) i z PiS (Andrzej Sośnierz). Wstrzymało się zaś 140 posłów PiS, 1 poseł PO (Kazimierz Kutz) i 4 posłów niezrzeszonych. Zgodnie z procedurą sejmową odrzucenie poprawki Senatu wymaga bezwzględnej większości głosów, dlatego wstrzymanie się od głosu przez PiS ułatwiło PO jej przyjęcie. Przygotowana wspólnie przez PO, PSL i SLD ustawa likwiduje z dniem 1 stycznia 2010 r. istniejący od momentu powstania polskiej radiofonii system abonamentowy. W zamian wprowadza się finansowanie mediów publicznych przez budżet państwa. Co roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wnioskować ma w projekcie budżetu o dowolną kwotę na media publiczne, jednak ile naprawdę dostaną TVP i Polskie Radio zdecyduje parlament uchwalając ustawę budżetową. Minister finansów i premier już ogłosili, że w 2010 r. media nie mogą liczyć na proponowaną początkowo kwotę ok. 900 mln zł (czyli tyle, ile media dostały w 2007 r. z abonamenty rtv), bo - jak argumentowali - w czasach kryzysu nie można sobie pozwolić na wydawanie "lekką ręką" 800 czy 900 mln zł na utrzymanie mediów publicznych. Nowy system finansowania - kwalifikowany jako pomoc publiczna - będzie musiał uzyskać zgodę Komisji Europejskiej. Także ze względu na swój charakter - pomocy publicznej - finansowanie budżetowe będzie podlegało zwrotowi w przypadku, gdyby TVP lub Polskie Radio wykorzystały je niezgodnie z przeznaczeniem. Ustawa zmienia filozofię finansowania TVP i Polskiego Radia - odchodzi od finansowania instytucji na rzecz finansowania zadań - wprowadza licencje programowe, które określić mają na co konkretnie idą publiczne pieniądze w radiu i telewizji. 10 proc. publicznych wydatków na media będzie rozdzielane w otwartych konkursach, o środki z tej puli będą mogli starać się nadawcy prywatni. Programów, które zrealizują za budżetowe pieniądze nie będzie im wolno przerywać reklamami. Licencji programowej udzielać będzie KRRiT, a organem opiniodawczym dla niej będą rady programowe - tzw. duża składająca się z 15 członków oraz kilkanaście Regionalnych Rad Programowych, liczących po 7 członków. W przypadku takich kanałów jak np. Program II Polskiego Radia czy TVP Kultura licencji można będzie udzielić na cały program, w pozostałych przypadkach na audycje. Na jakie programy można udzielić licencji, a tym samym sfinansować je z budżetu określa art. 3 ustawy. O to też trwała gorąca batalia w parlamencie. Ostatecznie (m.in. po apelach PiS i PSL) Sejm przystał na propozycję Senatu, by w katalogu zadań finansowanych z publicznych pieniędzy znalazło się wspieranie chrześcijańskich wartości, służenie umacnianiu rodziny, propagowanie postaw prozdrowotnych, przeciwdziałanie patologiom społecznym oraz wszelkiej dyskryminacji (a nie jak uchwalił Sejm jedynie dyskryminacji ze względu na: rasę, narodowość, wyznanie, płeć i orientację seksualną). Ustawa zakłada też powiększenie składu KRRiT (z pięciu do siedmiu osób) - trzech członków miałby wskazywać Sejm; po dwóch Senat i prezydent. Przewiduje się też rotacyjność kadencji członków KRRiT - co dwa lata zmieniałby się przedstawiciel Sejmu, co trzy lata - Senatu i prezydenta. By zostać członkiem KRRiT, trzeba będzie mieć co najmniej dwie rekomendacje wyższych uczelni lub stowarzyszeń twórczych. Ustawa zrywa z zasadą nieodwoływalności członków rad nadzorczych mediów publicznych, co - według wnioskodawców - prowadziło do tej pory do licznych patologii. Członek rady nadzorczej będzie mógł być odwołany w trakcie kadencji z tzw. ważnych powodów: rażącego naruszenia prawa, pozostawania w konflikcie interesów lub działania na szkodę spółki. Ustawa wprowadza też nowe pojęcia, np. nadawcę pożytku publicznego, którym będzie mogła zostać szkoła, uczelnia wyższa lub organizacja pozarządowa; otrzyma ona koncesję na program radiowy lub telewizyjny skierowany do odbiorców na terenie jednej gminy. Ustawa ma też gwarantować, "poszanowanie niezależności i swobody wypowiedzi dziennikarzy" w mediach publicznych. Zgodnie z ustawą, zakazane ma być wywierania presji na dziennikarza w celu zmuszenia go do wyrażania poglądów niezgodnych z jego własnym sumieniem. Z dniem wejścia w życie ustawy wygasną obecne kadencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz zarządów i rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Ich członkowie mają pełnić swoje funkcje do czasu powołania następców. Nowe zarządy w ogólnopolskich: TVP i Polskim Radiu mają być trzyosobowe, w spółkach regionalnych jednoosobowe.