- Do polityki pokoju dodajemy politykę prawdy - odpowiada na to Tomasz Dudziński (PiS). W pierwszym kadrze nowego spotu telewizyjnego PiS pokazana jest radość polityków PO w wieczór wyborczy. W tle lektor mówi: "Platforma obiecała"; następnie przywołane są słowa Donalda Tuska: "by wszystkim ludziom w Polsce żyło się lepiej". Na ekranie pojawia się fotografia trzech polityków: Tuska, Grzegorza Schetyny i Tomasza Misiaka - senatora, który dopuścił się konfliktu interesów i odszedł z partii. "Ale teraz lepiej żyje się tylko kolegom Tuska" - komentuje lektor. Kolejny kadr - wodowanie statku, płaczący stoczniowiec. "Rząd PO likwiduje polskie stocznie, zwalnia ludzi, ale firmie Misiaka załatwia zlecenie na grube miliony" - mówi lektor. Na ekranie przy zdjęciu senatora pojawia się czerwony prostokąt z napisem "48 milionów złotych z rządowego kontraktu". Następny wątek. Lektor mówi: "gdy zrozpaczeni ludzie biją się o paczki z żywnością, koleżanka Tuska przyznaje swoim ludziom gigantyczne nagrody". W tle zdjęcia prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz z Tuskiem; kolejny czerwony prostokąt, przy zdjęciu prezydent stolicy z napisem "58 milionów złotych na nagrody w Warszawie". Ostatni kadr. Lektor mówi: "rząd odmawia pomocy upadającym zakładom, ale za to milionowe zlecenia dostaje firma żony ministra". Zdjęcie ministra skarbu Aleksandra Grada z Tuskiem na posiedzeniu rządu; czerwony prostokąt z sumą 50 milionów złotych. "Czy Platforma dotrzymała słowa?" - pyta lektor. Pojawia się plakat wyborczy PO z hasłem "By żyło się lepiej. Wszystkim". Uśmiech w logo PO zamienia się w wystawiony język. W miejsce słowa "Wszystkim" pojawia się czerwony prostokąt ze słowem "Kolegom". Rzecznik rządu i polityk PO Paweł Graś powiedział wieczorem w TVN24, że spot PiS analizowany jest teraz przez prawników, a także przez osoby w nim wymienione. Jak dodał, w poniedziałek rozstrzygnie się, czy w związku z tym spotem będzie przeciwko PiS pozew np. w trybie wyborczym. Ale - zaznaczył jednocześnie Graś - nie będzie żadnej "wojny" na spoty. Natomiast Tomasz Misiak zapowiedział w piątek wieczorem w rozmowie z Polsatem News, że złoży w poniedziałek powództwo cywilne przeciw PiS i będzie się domagał zaprzestania projekcji spotu. - Będę żądał od PiS-u zaprzestania używania kłamliwych argumentów i mam nadzieję, że polski niezawisły sąd zablokuje (emisję spotu), ponieważ jest taka możliwość w prawie, żeby zabezpieczyć powództwo - powiedział Misiak. Oświadczył, że "kłamstwem, które Prawo i Sprawiedliwość rozpowszechnia" jest zawarta w reklamie wyborczej informacja, że firma Misiaka dostała z budżetu 48 mln zł. - Firma, w której mam akcje, dostała z tego budżetu 48 mln zł, zaledwie możliwość wykorzystania dwudziestu paru proc. tego budżetu i notabene na końcu wycofała się z tego projektu i w ogóle nie jest jego beneficjentem - mówił senator. Dodał, że jeżeli sąd nie zdecyduje się zablokować emisję spotu PiS, będzie żądał odszkodowania od PiS. Zdaniem Bronisława Komorowskiego, nowy spot PiS pokazuje, że partia Jarosława Kaczyńskiego "wraca do starej nuty". - Mieliśmy nieudaną próbę z językiem miłości politycznej, teraz jest stara nuta, która zawsze kojarzy się z PiS - syk nienawiści i pomówienia - ocenił. - Mam nadzieję, że ta kampania da taki sam efekt jak poprzednia, czyli zero, albo parę punktów mniej dla PiS - dodał. - Zawsze mówiliśmy o polityce pokoju, a nie miłości, teraz dodajemy do polityki pokoju politykę prawdy. Bo my w tym spocie mówimy prawdę o 500 dniach rządów pana premiera Donalda Tuska - powiedział z kolei Dudziński. Jak przypomniał, Tusk obiecywał, że PO idzie do wyborów po to, aby "żyło się lepiej wszystkim". - To, czy żyje się lepiej, to każdy może ocenić po własnej kieszeni, natomiast na pewno lepiej żyje się niektórym wybranym kolegom premiera Tuska - powiedział poseł PiS. Dudziński zaznaczył, że jeżeli PO uważa spot za nieprawdziwy, to "droga sądowa jest oczywiście otwarta". - My w tym spocie mówimy prawdę i swoje racje, jeśli będzie trzeba, obronimy przed sądem - dodał. Według wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO), spot PiS jest "żenujący, prymitywny i kłamliwy". - PiS przez tego rodzaju spot już przegrał wybory do europarlamentu. Polacy takich insynuacji nie zaakceptują - ocenił. Jego zdaniem PiS posługuje się "językiem Jerzego Urbana". - To dowód na żenujący spektakl nienawiści i frustracji Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS spada do poziomu - już nie chcę powiedzieć rynsztoka - ale magla na pewno - ocenił. Nawiązując do wykorzystania w spocie sprawy senatora Misiaka, Niesiołowski przypomniał, że Misiak nie jest członkiem PO po tym, jak okazało się, że jego firma otrzymała kontrakt w ramach tzw. specustawy stoczniowej, nad którą senator pracował. - Kłamstwo. Misiak został bardzo surowo ukarany, kontrakt został anulowany z tą firmą - podkreślił wicemarszałek. Dodał, że prezydent Warszawy przyznała nagrody urzędnikom, a nie "swoim ludziom", a ponadto obniżyła je "pod wpływem pewnej krytyki". Sama Gronkiewicz-Waltz mówiła w piątek dziennikarzom, że urzędnikami w ratuszu są także członkowie rodzin działaczy PiS, zatrudnieni jeszcze w poprzedniej kadencji władz stolicy. Wymieniła m.in. żonę b. wojewody mazowieckiego Jacka Sasina, córkę Grażyny Gęsickiej i siostrę Elżbiety Jakubiak. Prezydent Warszawy podała także, że średnia nagroda za pierwszy kwartał tego roku wyniosła 1750 zł brutto, podczas gdy za rządów PiS w stolicy wynosiły one 1815 zł w 2004 r. i 1825 zł w 2006 r. Niesiołowski zapewnił jednocześnie, że Platforma nie będzie odpowiadała PiS-owi w podobnym tonie; nie wystąpi też na drogę prawną. - Gdybyśmy mieli reagować na wszystkie kłamstwa PiS, to byśmy nie wychodzili z sądu. Ostatnia rzecz do jakiej bym namawiał kolegów z PO, to przejmowanie się tym. Niech PiS sam się zadusi tą pępowiną kłamstw - powiedział Niesiołowski. W ocenie politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego Jarosława Flisa, decydując się na emisję spotu PiS ostatecznie skończył z "polityką miłości", którą starał się uprawiać, ale nie doczekawszy się w krótkim czasie pozytywnych efektów, wrócił do starych metod. - Ten spot z całą pewnością porusza niewygodne dla PO tematy, jak choćby sprawa Misiaka. To próba uderzenia w najczulsze miejsca PO - mówił Flis. Zwrócił jednak uwagę, że np. sprawa Misiaka została szybko i jednoznacznie rozwiązana przez PO, co sprawia, że wykorzystanie jej w spocie jest spóźnione. - Przede wszystkim jednak swoją retoryką spot przywołuje wszystko to, co złego myśli się o PiS - podsumował politolog. Ponadto - jego zdaniem - spot może ucieszyć lewicę, bo to ona skorzysta na wyborczej walce między PO a PiS.