W nieoficjalnych rozmowach politycy SLD mówią, że Martyniuk naraził się krytycznymi wypowiedziami medialnymi na temat szefa Sojuszu, przewodniczącego sejmowego klubu partii Grzegorza Napieralskiego, przede wszystkim w okresie kampanii prezydenckiej. Odpowiadając na zarzut, że był zbyt krytyczny wobec szefa klubu i partii, Martyniuk ocenił w dzisiejszej rozmowie z dziennikarzami, że "każdy dobry i mądry szef przyjmuje krytykę, jako coś normalnego, naturalnego, jako coś, co pozwala mu unikać błędów". Jak zapewnił, był "krytyczny wobec zjawisk, a nie wobec ludzi, był krytyczny wobec działań a nie wobec konkretnego człowieka". - I taki pozostanę - zapewnił poseł Lewicy. - Chyba do annałów historii Sejmu przejdę, bo 17 lat byłem sekretarzem klubu - mówił Martyniuk. - Coś się kiedyś zaczyna i coś się kończy - dodał. Jak podkreślił, będzie bardzo miło wspominał tę funkcję. Podkreślił, że poznał ogromną liczbę osób, wszystkich marszałków Sejmu i uczestniczył w posiedzeniach Konwentu Seniorów od początku lat 90. - Mogę więc oceniać, mogę podpowiadać, mogę być tym, który z perspektywy czasu może powiedzieć, co powinno być, a czego nie powinno być. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś z tego skorzysta - powiedział Martyniuk.