Ekspert odniósł się w ten sposób do wyników wyborów uzupełniających do Senatu w okręgu rybnickim, które wygrał Bolesław Piecha z PiS, pokonując kandydata PO, oraz do wyników referendum w Elblągu, w którym odwołano prezydenta miasta Grzegorza Nowaczyka (PO) oraz Radę Miasta. Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że premier zażądał od szefa regionu PO w woj. warmińsko-mazurskim informacji, co takiego stało się w Elblągu, co doprowadziło do tego, że mieszkańcy odwołali w referendum prezydenta Nowaczyka. - To czerwona kartka (od wyborców) - ocenił Graś. - Wciąż jesteśmy skłonni analizować polską politykę przez pryzmat lat 90., kiedy pojawienie się partii, dojście jej do władzy i zniknięcie, było często kwestią czterech, pięciu lat. Te czasy już minęły. Podziały partyjne, które wyklarowały się w pierwszej dekadzie XXI wieku w Polsce - system trzy-czteropartyjny odzwierciedla głęboko zakorzenione podziały socjopolityczne - ocenił Chwedoruk. Jak dodał, dla Platformy optymistyczny jest fakt, że obecnie zlikwidować partię i stworzyć nową, jest zadaniem dużo trudniejszym. - Drugim powodem do uśmiechu, w ogólnym nieszczęściu dla PO, jest fakt, że w dobie kryzysu gospodarczego - często dotkliwszego niż w Polsce - nie jest normą w Europie, żeby partie obciążane przez opinię publiczną odpowiedzialnością za kryzys znikały. Owszem, tracą wyborców, przegrywają wybory, ale nie znikają z systemów partyjnych - podkreślił politolog. Dlatego - w jego ocenie - Platformie nie grozi rozpad, jak Akcji Wyborczej Solidarność. Zaznaczył jednak, że w dobie kryzysu gospodarczego wyborcy mniej będą kierowali się "różnymi strachami", które premier Donald Tusk podsycał w kampanii wyborczej w roku 2011, a w większym stopniu swoim interesem materialnym. Zdaniem Chwedoruka to właśnie kryzys gospodarczy będzie "wielkim reżyserem" polskiej polityki. - Nie jesteśmy jednak w stanie dokładnie określić gdzie, kiedy będzie uderzał z największą siłą, które grupy społeczne najbardziej będą odczuwały frustrację z jego powodu i będą potrafiły politycznie zdyskontować własne niezadowolenie - dodał. Politolog uważa, że wybory uzupełniające w Rybniku potwierdziły badania elektoratu PO - czyli to, że związek wielu wyborców z Platformą jest "związkiem letnim, związkiem z rozsądku". Jak dodał, głosowanie pokazało też, że nawet w ośrodkach na terenie województw z nadreprezentatywnością PO, tak jak w przypadku Rybnika, Platformie ciężko zmobilizować wyborców - poza tą częścią elektoratu, który już na zawsze pozostanie przy partii Donalda Tuska. Zdaniem Chwedoruka, dużo bardziej alarmująca dla PO jest sytuacja elbląska. - Elbląg to świeży nabytek PO, było to miasto od połowy lat 90. bez przerwy rządzone przez prezydentów SLD. To okręg wyborczy, który zaczął być jednak sprzyjający dla PO, to +ziemie odzyskane+, gdzie Platformie wiodło się nienajgorzej. Po drugie Elbląg jest niedaleko Gdańska, ekonomicznie i kulturowo był pod wpływem tego głównego bastionu PO w skali kraju - zaznaczył ekspert. Jak przekonuje, odwołanie prezydenta PO w Elblągu pokazuje, że "mityczne paliwo antypisowskie" nie jest aż tak ważne dla wyborców PO - poza jej głównymi bastionami. - Siłą Platformy było to, że wykroczyła poza dominację na poziomie dużych miast typu Warszawa, Gdańsk, czy Kraków i weszła szeroką ławą na wieś, do małych i średnich miast - zauważył politolog. Chwedoruk ocenił, że obecnie Platformie grozi scenariusz z roku 2005 - gdy ku powszechnemu zaskoczeniu Donald Tusk przegrał z Lechem Kaczyńskim w wyborach prezydenckich, a PO przegrała z PiS w wyborach parlamentarnych. Jak dodał, każdy miesiąc trwania kryzysu gospodarczego będzie pogarszał notowania rządu i polityków PO. - Obserwujemy w sondażach wzajemne przeskakiwanie się PO z PiS, to stanie się normą przez kilka miesięcy, aż dojdziemy do stanu, w którym Prawo i Sprawiedliwość osiągnie trwałą, choć niewielką przewagę nad Platformą - przewiduje politolog. Zdaniem Chwedoruka, ostatnie porażki PO i kryzys gospodarczy, wpisują się w wojnę wewnątrz PO między Tuskiem z jednak strony, a prezydentem Bronisławem Komorowskim i wiceszefem PO Grzegorzem Schetyną - z drugiej strony. - W PO jest spór o to, jak reagować na kryzys - ośrodek prezydencki i Schetyna grają na scenariusz wielkiego przesilenia i być może nawet wymiany Tuska w roli lidera PO, a docelowo także w roli premiera, być może wykreowanie kogoś w stylu polskiego Mario Montiego - premiera trochę spoza obozu władzy, który spodoba się opinii publicznej i który będzie bardziej akceptowalny dla środowisk wielkiego biznesu - podkreślił. Jak dodał, Tusk z kolei gra na konsolidację własnej partii, utrzymanie przy niej najwierniejszych wyborców i wykorzystanie faktu, że zdolności koalicyjne PiS są minimalne. Chwedoruk przyznał również, że porażki PO w Rybniku, czy sprawa Elbląga zwiększają w Platformie szeregi dysydentów. - Rząd - poza najwierniejszymi wyborcami - jest odrzucany przez wyborców wszystkich innych partii oraz przede wszystkich przez wyborców mniej zainteresowanych polityką. W realiach kryzysu mniej wyborców idzie do urn, pogłębia się ich zniechęcenie. Frustracje obywateli siłą rzeczy uderzają w struktury PO - ocenił politolog.