Piotr ma 26 lat i od urodzenia cierpi na bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną - adrenoleukodystrofię. Jej objawy to m.in. problemy z widzeniem i mówieniem, trudności z chodzeniem. Lekarz rodzinny uznał, że potrzebny jest mu pobyt w sanatorium - pisze "Gazeta Wyborcza". Pomimo tej opinii lekarza pomorski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia odmówił finansowania pobytu chorego w uzdrowisku. Rzecznik pomorskiego NFZ twierdzi, że decyzja była odmowna, bo tej choroby nie ma na liście wskazań, na podstawie której finansuje się pobyt pacjenta w sanatorium. Lekarz prowadzący powinien o tym wiedzieć i zaproponować inną formę rehabilitacji. - Ten chory po prostu nie pasował do żadnej z kratek, którą musieli wypełnić urzędnicy - mówi "Gazecie Wyborczej" doc. Walenty Nyka, pomorski konsultant ds. neurologii. Piotr już teraz porusza się prawie wyłącznie na wózku, ma problemy z wykonywaniem codziennych czynności, bo ręce też odmawiają mu posłuszeństwa. - Chorego w takim stanie trzeba koniecznie rehabilitować, inaczej jego stan będzie się wciąż pogarszał - ostrzega doc. Walenty Nyka. Urzędnicy Funduszu Zdrowia mają dla niego jedną radę: odwołanie do rzecznika praw pacjenta - czytamy w "GW".