Posłowie PiS, którzy wzięli udział w środowej konferencji prasowej pt. "Legislacyjna POwódź, przykrywka niespełnionych obietnic", są zdania, że większość z zapowiadanych przez PO i rząd ponad 120 projektów ustaw będą stanowić "drobne, techniczne zmiany". - Obawiamy się, że chodzi o PR (Public Relations), jak to już wielokrotnie było w przypadku rządu PO, że chodzi o te podkrążone oczy Donalda Tuska zmęczonego pracami nad ustawami i nic więcej. Obyśmy się mylili - mówił na środowej konferencji Mariusz Błaszczak. Z kolei Aleksandra Natalli-Świat powiedziała, że jej ugrupowanie "cieszy się, że do kierownictwa PO dotarła wreszcie świadomość, że efekty ich blisko 300 dni rządów są, delikatnie mówiąc, mierne". Posłanka oceniła, że efekty pracy Sejmu w tej kadencji mogłyby być inne, gdyby "zechciano procedować nad ustawami złożonymi przez opozycję". Także Mariusz Błaszczak apelował o to, by zamiast urządzać "powódź ustaw", Platforma skorzystała z gotowych projektów PiS. Błaszczak dodał, że w tej kadencji jego klub złożył 83 projekty ustaw, z czego "zablokowano" lub odrzucono 62. Jak wyliczał, w "zamrażarce" u marszałka Sejmu leżą 22 projekty, a w komisjach przetrzymywanych jest 25 projektów. Według posła w komisjach sejmowych odrzucono dziesięć projektów, a w Sejmie - pięć. Zaznaczył, że wśród odrzuconych inicjatyw były m.in. projekty dotyczące: ułatwienia inwestycji budowlanych, przyznania najbiedniejszym emerytom i rencistom zapomogi pieniężnej w związku ze wzrostem cen, umożliwienia pacjentom dochodzenia własnych praw w przypadku błędów lekarskich. PiS określiło te projekty jako "dobre dla obywateli, niedobre dla PO". W ocenie Pawła Poncyljusza "ramieniem zbrojnym" rządu w walce o jak największą liczbę projektów ustaw ma być komisja "Przyjazne Państwo" kierowana przez Janusza Palikota (PO). - Zapowiadane jest, że z tej komisji około 80 projektów wpłynie do Sejmu - mówił Poncyljusz, który zasiada w tej komisji. Podkreślił jednak, że "większość z nich to są drobne, techniczne zmiany, często są to dwa artykuły, czasem nawet jeden". Poseł spodziewa się, że propozycje komisji w trakcie prac w Sejmie "będą kondensowane w jedno z projektami rządowymi". - Mamy dużo szumu, dużo numerów druków, cyferek i rzekomych propozycji ustaw, a jeśli to wszystko się "ściśnie", to się okazuje, że wychodzi z tego jeden bądź dwa projekty - powiedział Poncyljusz. - Nie na takie zmiany ustaw czekali przedsiębiorcy, pracownicy i obywatele - dodał. Zdaniem Poncyljusza "pracowici, kreatywni posłowie, którzy przygotowują ustawy, są tak naprawdę największym niebezpieczeństwem dla rządu, są niewygodni". Dziennikarze pytali posłów PiS, czy podoba im się pomysł, by w związku z dużą liczbą projektów, które zapowiada rząd i PO, posiedzenia Sejmu trwały nawet sześć dni w tygodniu. - Jeżeli (praca Sejmu) ma sens, jeżeli jest dla dobra Polaków, jeżeli to są dobre rozwiązania, to warto te pięć dni poświęcić. A może nawet okazjonalnie więcej niż te pięć dni - mówił Poncyljusz. - Gorzej, jeśli będziemy brali udział tylko w pewnym spektaklu popularyzującym rządy PO, jeżeli będzie chodziło tylko o to, by pokazać jak podkrążone oczy ma Donald Tusk i Zbigniew Chlebowski, natomiast Polakom nie będzie się lepiej żyło, to wtedy warto się zastanowić, czy jest sens marnować tyle czasu - dodał.