30 kwietnia w Egipcie zmarła Magdalena Ż. Okoliczności jej śmierci są niejasne. Polka poleciała do kurortu Marsa-Alam w ramach wycieczki 25 kwietnia. Po dwóch dniach partnera kobiety (Markusa W.), który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie; zaplanował jej wcześniejszy powrót do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu w niedzielę dowiedział się, że kobieta nie żyje; zmarła w wyniku obrażeń wskutek upadku z pierwszego lub drugiego piętra szpitala, w którym przebywała uprzednio w Marsa-Alam. Ciało kobiety wciąż jest w Afryce. Na razie nie wiadomo, kiedy trafi do kraju. "Codziennie dostajemy setki gróźb" Śmierć Magdaleny Ż. budzi ogromne emocje w mediach społecznościowych. Część internautów oskarża partnera Magdaleny Ż., że był zamieszany w jej śmierć. Markus W. wyjaśnił w programie "Uwaga" TVN, że nie pokazuje się publicznie ze względów bezpieczeństwa. "Dostajemy codziennie setki gróźb" - powiedział. "Przed nikim się nie ukrywamy, robimy to dla własnego bezpieczeństwa" - dodał, mówiąc o sobie, swoich kolegach i rodzinie. Dlaczego Magdalena Ż. wyjechała do Egiptu samotnie? W rozmowie z reporterką Agnieszką Madejską Markus W. opowiedział, jak poznał Magdalenę Ż., i dlaczego pozwolił jej samotnie wyjechać do Egiptu.- Magdę poznałem na koncercie Tede. (...) Zbliżyliśmy się do siebie. (...) Była ciekawą osobą, miała dużo zainteresowań, dużo robiła w swoim życiu. Uprawiała sport, mieliśmy wspólne zainteresowania. Dobrze się rozumieliśmy - wspominał Markus W. Zapytany, skąd wziął się pomysł na wspólną wycieczkę do Egiptu, przyznał, że "nie ma pojęcia", bo wyjazd miał być dla niego niespodzianką sprezentowaną przez Magdalenę Ż. Okazało się jednak, że Markus W. nie może wyjechać do Egiptu, ponieważ jego paszport nie był ważny co najmniej sześć miesięcy. - Zadecydowaliśmy razem, że jak już zapłaciła za tę wycieczkę, to może przynajmniej ona odpocznie - powiedział. Jak dodał, obawiał się o jej bezpieczeństwo. - Gdziekolwiek puścić kobietę samą, są jakieś obawy, szczególnie tak daleko - przyznał. Niepokojące doniesienia O tym, że z Polką dzieje się w Egipcie coś niepokojącego, Markus W. miał dowiedzieć się po jej telefonie. - Powiedziała, że coś niepokojącego dzieje się wokół jej pokoju, że słyszy jakieś hałasy. To był pierwszy telefon - wspominał. Magdalena Ż. poprosiła go wówczas, by porozmawiał telefonicznie z recepcjonistą. - Rano dostałem informację, że było OK - dodał. Ostatni SMS Markus W. podkreślił, że rozmów, które odbył z Magdaleną Ż. w czasie jej pobytu w Egipcie, było bardzo dużo. Kontaktował się z nią zarówno on, jak i rodzina dziewczyny. Pytany o to, dlaczego nagrywał te rozmowy, odpowiedział, że robił to, by mieć "jakikolwiek punkt zaczepienia, w razie, jakby się coś stało". Podkreślił, że podejrzewał, że z dziewczyną może dziać się coś złego.Chłopak zmarłej Polki przytoczył też treść ostatniego SMS-a, jakiego od niej otrzymał. - Dzień przed, kiedy miała przylecieć, napisała mi, że u niej już jest wszystko OK i bardzo tęskni, i że chciałaby mnie już zobaczyć. To był ostatni SMS - powiedział.Markus W. podkreślił, że nie chce snuć domysłów, spekulować, ani insynuować, co wydarzyło się w egipskim szpitalu. Dodał jednak, że "ma swoje przemyślenia".- Jeżeli przeszła załamanie nerwowe, to z jakiego powodu? Dlaczego w szpitalu, gdzie Magda miała być bezpieczna, odbyła się tragedia? - pytał w "Uwadze" TVN chłopak zmarłej Polki. Śledztwo trwa W Polsce sprawę śmierci Magdaleny Ż. wyjaśnia specjalny zespół śledczy powołany przez prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego w Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze. Prowadzący śledztwo, w którym uczestniczą także funkcjonariusze służb specjalnych, badają różne wersje wydarzeń. Zakładają m.in., że mogło dojść do zabójstwa kobiety. Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podkreślił, że w sprawie śmierci Polki może chodzić o "szerszy proceder związany z handlem ludzi i czerpaniem korzyści z działalności związanej ze zorganizowaną przestępczością". Sprawę bada też policja. Komendant główny policji Jarosław Szymczyk poinformował, że "żadna z wersji rozpatrywanych przez śledczych nie podlega całkowitemu wykluczeniu, ale żadna z nich w stu procentach nie jest potwierdzona". Na prośbę Zbigniewa Ziobry prokurator generalny Egiptu Nabil Ahmed Sadek objął osobistym nadzorem postępowanie w sprawie śmierci Magdaleny Ż. Czytaj więcej TUTAJ