Oglądaj transmisję z obrad komisji śledczej Transmisja jest aktywna podczas trwania posiedzeń komisji. Transmisje realizowane są w standardzie RealAudio/RealVideo. Do ich oglądania (słuchania) niezbędny jest program RealPlayer - To, co uczynił Mariusz Kamiński, były szef CBA, tutaj na tej komisji, przechodzi wszelkie bariery absurdu. Muszę w sposób stanowczy zdementować te liczne, bezpodstawne, nieprawdziwe oskarżenia, które godzą w moją osobę, w moją rodzinę i w moich najbliższych. Stanowczo przeczę zarzutom lobbystycznym. Taka (...) sytuacja niezgodna z prawem i moim sumieniem nigdy nie miała miejsca w moim życiu - oświadczył Chlebowski. "Manipulacje CBA" Oskarżył CBA o manipulowanie stenogramami z podsłuchów jego rozmów z biznesmenami branży hazardowej. - Jako przewodniczący komisji finansów publicznych nie mogę też ponosić odpowiedzialności za to, że niektóre nie związane z ustawą hazardową rozmowy telefoniczne zostały zmanipulowane. Rozmowy, w których człowiek używa skrótów i przenośni - oświadczył. Największą manipulacją i kłamstwem byłego szefa CBA nazwał zarzut, że poprzez próby lobbowania na rzecz branży hazardowej chciał uszczuplić wpływy do budżetu państwa. - Jest to ohydne kłamstwo. Odwrotnie - chciałem zwiększenia dochodów do budżetu państwa - przekonywał. Podkreślił, że nie był zwolennikiem tzw. dopłat do gier, ale - tłumaczył - alternatywą, którą proponował zamiast dopłat do gier (nieobjętych monopolem państwa, np. do gier na automatach), było podniesienie podatków od automatów o niskich wygranych. Podkreślił, że system dopłat nie funkcjonuje w prawie żadnym kraju UE. - Nigdy nie lobbowałem na rzecz jakiegokolwiek rozstrzygnięcia, które mogłoby w konsekwencji negatywnie wpłynąć na budżet państwa - oświadczył Chlebowski. - Nie proponowałem uszczuplenia budżetu o 500 mln zł. Proponowałem rozwiązania, które mogły dać budżetowi kilkaset milionów zł. Proponowałem podwyższenie podatków od jednorękich bandytów, zamiast rozwiązania, które w swojej konsekwencji mogłoby bardzo mocno uderzyć w budżet państwa - argumentował. "Znam Sobiesiaka i Koska" Przyznał, że zna biznesmenów z branży hazardowej: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska. Według niego ich wspólne rozmowy poświęcone zmianom w ustawie hazardowej dotyczyły sygnałów o niebezpiecznych dla budżetu państwa skutkach, jakie nowela mogła nieść. - W tych kontaktach zasygnalizowano mi niebezpieczeństwa wynikające z ustawy hazardowej, mające wpływ na dochody budżetu państwa. Jako przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych musiałem te sygnały traktować bardzo poważnie - dodał. Podkreślał, że jako szef komisji finansów publicznych był zobligowany dbać o interesy państwa. Chlebowski powiedział, że Sobiesiak jest jego znajomym, z którym czasem rozmawiał. Dodał, że dwa razy był w należącym do biznesmena ośrodku w Zieleńcu (raz na Sylwestra ze znajomymi, za co zapłacił). Mówił, że zna Sobiesiaka prawdopodobnie od 4-5 lat, ale nie jest to znajomość, którą można nazwać "zażyłością". - Nigdy nie utrzymywaliśmy jakichś bliskich kontaktów. (...) Być może były to 3-4 spotkania towarzyskie, czasami bardzo krótkie spotkania, w różnych miejscach (...) w restauracji, na ulicy, zdarzały się także spotkania w biurze poselskim - zeznał. Powiedział też, że o tym, iż Sobiesiak ma wyrok za przestępstwo korupcyjne, dowiedział się 1 października 2009 r., gdy - jak mówił - "rozpoczęła się rzekoma afera". Chlebowski powiedział, że Sobiesiak nie wspierał jego kampanii wyborczej. Przyznał, że wpłaty na jego kampanię w 2005 roku dokonał Kosek. Zaprzeczył, aby Sobiesiak proponował mu pieniądze za ewentualne przysługi. - Nigdy nie proponował pieniędzy, on mnie doskonale znał. Wiedział, że gdyby to uczynił, to byłby koniec naszej znajomości - powiedział Chlebowski.