Przed dwoma tygodniami Wiesław Czyczerski w skrzynce na listy znalazł białą kopertę. W środku była kartka z treścią napisaną na komputerze. To żądanie okupu w zamian za odstąpienie od zniszczenia reputacji samorządowcowi. Wiceburmistrz Zbąszynia W. Czyczerski pierwszej próby szantażu nie zgłosił policji. Kiedy jednak znalazł kolejną kopertę poszedł na komendę. Szantażysta chciał 20 tys. zł okupu. W listach napisał, że w zamian za pieniądze odstąpi od opublikowania nagranych na płycie materiałów. Miały one skompromitować W. Czyczerskiego. Policjanci wspólnie z W. Czyczerskim przygotowali zasadzkę. Udali się we wskazane w liście miejsce. Miały tam być wskazówki do zostawienia okupu. Szantażysta prowadził W. Czyczerskiego od miejsca do miejsca. W końcu w jednym z nich była informacja, że skoro wiceburmistrz powiadomił policję, to sprawa musi zostać załatwiona inaczej. Pojawiły się jednak kolejne żądania okupu. W tym czasie policjanci prowadzili intensywne śledztwo. Trwały poszukiwania osób odpowiedzialnych za szantaż. Szantażysta nie był tak bardzo sprytny. Policja utrzymuje w tajemnicy jak wpadła na jego trop. - Został przez nas zatrzymany w domu. Ku naszemu zdziwieniu okazał się nim niespełna 15-latek - informuje zastępca komendanta świebodzińskiej policji mł. insp. Sławomir Tomal. Gimnazjalista wskazał wspólnika. On też jest uczniem gimnazjum w Zbąszynku. Miał niewielki udział w jednej z prób szantażu. Obaj gimnazjaliści przyznali się do próby wyłudzenia pieniędzy od W. Czyczerskiego. Pomysłodawca powiedział, że zrobił to, bo widział jak wiceburmistrz przejechał psa.