Informację o bombie podłożonej pod sklepem na Ursynowie dostała w zeszłym tygodniu policja od pracowników ochrony strzegących pobliskiego budynku. Znaleźli oni tajemniczy pakunek z wystającymi przewodami. Na miejsce wezwano policję, straż pożarną, pogotowie ratunkowe i gazowe. Policyjni pirotechnicy szybko odkryli, że mają do czynienia z atrapą. Policjanci z Ursynowa przeanalizowali informacje, przesłuchali świadków, w tym właściciela sklepu, gdzie którym znaleziono "bombę". Zebrane materiały wskazywały, że za alarmem może kryć się pracownik ochrony. Podczas przesłuchania Mariusz B. przyznał się do winy. Zeznał, że na pomysł z ładunkiem wybuchowym wpadł, chcąc "wykazać się" w pracy. Przygotował atrapę bomby, używając kartonowego pudełka z przymocowanymi przewodami, które podrzucił przed sklepem. Następnie poinformował o znalezisku kolegę z pracy, który przekazał tę informację policji. Mariuszowi B. policja przedstawiła zarzut wywołania fałszywego alarmu. Dodatkowo służby interwencyjne uczestniczące w akcji wystąpią prawdopodobnie wobec niego z pozwami o zwrot jej kosztów.