Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i prezydent Poznania Jaśkowiak spotkali się w sobotę na prawyborczej debacie kandydatów PO na prezydenta. O tym, które z nich ostatecznie otrzyma nominację partyjną do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, zdecydują 14 grudnia delegaci Konwencji Krajowej Platformy. "Będę głosował na Jacka Jaśkowiaka" - powiedział PAP po debacie pochodzący z Wielkopolski poseł PO Jakub Rutnicki. Przyznał jednocześnie, że w jeszcze kilka tygodni temu wsparł swym podpisem kandydaturę Małgorzaty Kidawa-Błońskiej. "Podpisywałem się, gdy jeszcze nie było pewności, jeżeli chodzi o start pana prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Bardzo się cieszę, że taką decyzję podjął, bo uważam, że mamy do czynienia z prawdziwym fighterem, z człowiekiem nieoczywistym, jeżeli chodzi o kandydowanie, ale z osobą, która ma bardzo duże szanse, bo ja uważam, że pewniaki w polityce w tej chwili nie funkcjonują" - powiedział Rutnicki. Zwrócił uwagę, że pięć lat temu za pewniaka uznawano ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, a wybory wygrał Andrzej Duda. "Jestem przekonany, że prezydent Jaśkowiak daje takie poczucie, że politykę można prowadzić trochę inaczej i kampanię wyborczą też można poprowadzić trochę inaczej, nie tak sztampowo" - zaznaczył polityk Platformy. Wyraził przekonanie, że takich osób jak on może być w PO więcej. Zaczynają one zmieniać swoje preferencje co do kandydata na prezydenta. "Myślę, że też następuje pewna zmiana i poczucie takie, że mamy do czynienia z fighterem, który może doprowadzić do niespodzianki. Myślę, że wygrana w prawyborach w Platformie w przyszłą sobotę byłaby niespodzianką, ale ja jestem optymistą" - podkreślił poseł. Pytany, czym Jaśkowiak przekonał go do poparcia swej kandydatury, Rutnicki powiedział, że samorządowiec sprawdził się już w kilku bardzo trudnych sytuacjach. "Sprawdza się w boju. Pięć lat temu kandydował po raz pierwszy w wyborach na prezydenta Poznania. Bardzo mało osób dawało mu wówczas jakiekolwiek szanse, a on wygrał te wybory" - zaznaczył parlamentarzysta. Według niego Jaśkowiak to polityk odważny. Przypomniał, że jako pierwszy z samorządowców "stanął na barykadzie" razem z Komitetem Obrony Demokracji w obronie samorządów. "To jest facet, który po prostu staje w pierwszej linii. Czasami nie kalkuluje i być może dlatego jest często odbierany jako kontrowersyjny, ale ma taką odwagę i ja to bardzo cenię" - zaznaczył poseł PO. Jego zdaniem w trudnej kampanii przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi właśnie odwaga i odporność na stres mogą okazać się kluczowe. "Myślę, że prezydent Jaśkowiak naprawdę, jak mało kto, może długi bieg wytrzymać i zafiniszować skutecznie" - powiedział Rutnicki. "Nie było w tym żaru" Zupełnie inny pogląd przedstawiła w rozmowie z PAP posłanka Gabriela Lenartowicz. "Dla mnie pani marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska znacznie lepiej wypadła w debacie" - powiedziała. "Przede wszystkim była w niej energia. Mówiła o kompetencjach prezydenta, a nie samorządowca niezbyt dużego miasta. Wiedziała, czego chce. Podobało mi się, że stawia na partnerstwo z obywatelami i to niezależnie od ich poglądów. Taka jest rola prezydenta" - zaznaczyła. Z kolei Jacek Jaśkowiak jej zdaniem wypadł słabo. "Nie było w tym żaru. Poza tym był to punkt widzenia samorządowca i to niekoniecznie najwyższego szczebla. Nie było odniesienia do prawdziwych kompetencji prezydenckich, np. do relacji międzynarodowych i to nie na poziomie partnerstwa miast czy wymiany młodzieży" - wyjaśniła posłanka KO. Rolą prezydenta, jej zdaniem, jest też stanie na straży konstytucji. "Ale nie tylko machanie szabelką, ewentualne weta, ale też kreowanie porządku prawnego zgodnie z porządkiem konstytucyjnym. Poza tym pani marszałek nie zamyka się tylko na politykę, mówi o służbie zdrowia, innych sprawach. To wszystko jest świetnie przemyślane i stanowcze. Jest w niej też takie praktyczne myślenie, które jest cechą kobiet, dziś ze wszech miar pożądane" - stwierdziła. W opinii Lenartowicz stereotypem jest przekonanie, że jeszcze za wcześnie, aby w Polsce kobieta była prezydentem. "Proszę się rozejrzeć, większość sołtysów to są już dzisiaj kobiety, a mówi się, że prowincja nie jest gotowa. Mieliśmy kobiety premierów, marszałków Sejmu. Myślę, że to jest wykreowany sztucznie problem, że Polska nie jest gotowa na kobietę prezydenta" - podkreśliła. Pytana, czy w prawyborach będzie głosować na Kidawę-Błońską, Lenartowicz odpowiedziała zdecydowanie: tak.