Eksperyment przeprowadziła reporterka Polsat News. Zaczepione przez nią dzieci z przedszkoli w Gorzowie Wielkopolskim (woj. lubuskie) ufnie odeszły z obcą dorosłą osobą. Wcześniej zostały ostrzeżone, aby nie zawierać znajomości z nieznajomymi. "Chcesz zobaczyć mojego pieska?" "Kotki lubisz?", "Chcesz zobaczyć mojego pieska? To dawaj szybko!" - zachęcała dzieci reporterka. Rozmowy zarejestrowano za zgodą rodziców i opiekunów przy pomocy ukrytej kamery. Wiedzieli oni o eksperymencie. Mieli czas, aby przypomnieć dzieciom zasadę braku zaufania wobec obcych. Jak pokazał eksperyment, dzieci jednak nie zrozumiały ostrzeżeń. Reporterka: - Co mówili rodzice? Dziecko: - Wczoraj. Reporterka: Wczoraj mówili? Dziecko: - Tak. Reporterka: - A co konkretnie? Dziecko: - Że nie można biec do ludzi i jednego chłopca zabili. Reporterka: - A ty mnie znasz? Dziecko - Nie. Inne dziecko wyjaśniło, jak zachować się wobec obcych: "Mam im mówić, że im niby ufam, ale tak naprawdę im nie ufać, tak jakby kłamać". "A mi ufasz?" - pytała reporterka. "Tak" - odpowiedziało dziecko, które zgodziło się pójść z obcą osobą. Zaskoczenie pedagogów i opiekunów - Byłam zaskoczona i nie do końca zadowolona z zachowania dzieci. Wydawało mi się, że dzieci są wyposażone w większą wiedzę, umiejętności jak działać w sytuacjach zagrożenia, niebezpieczeństwa - powiedziała Polsat News Beata Gzela, dyrektor przedszkola nr 10 w Gorzowie Wielkopolskim. W czasie w pełni kontrolowanej symulacji niebezpiecznych sytuacji, tylko jedno dziecko odmówiło i nie poszło z obcą osobą. Natychmiast jednak zgłosiły się inne dzieci, które deklarowały: "Proszę pani, ale ja mogę pójść". Wnioski nasuwają się same - uznali wychowawcy i urzędnicy. - Wszyscy powinniśmy prowadzić takie rozmowy. Zarówno wychowawcy, dziadkowie, babcie, jak i rodzice. Rodzina jest najważniejsza, rodzina powinna wyposażyć dziecko w podstawowe informacje i wiadomości - uważa Irena Sancewicz z Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Gorzowie Wielkopolskim. Eksperyment został zorganizowany po tragicznej historii 11-letniego Sebastiana z Katowic. Chłopiec został porwany i zamordowany, gdy wracał z placu zabaw do domu. Zarzut zabójstwa i uprowadzenia usłyszał 41-letni Tomasz M., któremu grozi dożywocie. Nie wiadomo, czy mężczyzna zwabił chłopca, czy wciągnął do samochodu.