Dyrektor Kamil Zaradkiewicz miał zostać ukarany za swoje wypowiedzi m.in. dla dziennika "Rzeczpospolita" i dla telewizji publicznej, w których sugerował, że wyroki Trybunału mogą być uznane za ostateczne dopiero po analizie prawnej, dokonanej przez niezależny organ. Dodał, że Trybunał - jak każdy sąd - musi orzekać wedle reguł, które ustala ustawodawca. Powiedział również, że- jego zdaniem- konstytucja nie wskazuje organu kompetentnego do analizy wyroków TK. Prawo i Sprawiedliwość zwróciło się w sprawie Kamila Zaradkiewicza do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z prośbą o interwencję. Zdaniem posłanki PiS Małgorzaty Wassermann, trzeba wyjaśnić, czy dyrektor rzeczywiście dostał zakaz wypowiedzi do mediów, czy zakaz objął tylko Kamila Zaradkiewicza czy również innych pracowników, oraz czy nie narusza on prawa do wolności wypowiedzi. W obronie dyrektora Kamila Zaradkiewicza stanął też rzecznik rządu. Rafał Bochenek uważa, że działania kierownictwa Trybunału wobec wieloletniego dyrektora tej instytucji, to kontynuacja metod Platformy Obywatelskiej. "Standardy zarządzania państwem są kontynuowane w Trybunale przez nominatów Platformy. To jest skandal"- mówił Rafał Bochenek. Według posła PO Arkadiusza Myrchy, partia rządząca jak zwykle próbuje zagęścić atmosferę wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jak powiedział, dyrektor Zaradkiewicz nie powinien krytycznie wypowiadać się o Trybunale, bo pracownicy tego gremium powinni mówić o instytucji, w której pracują, jednym głosem. Poseł Platformy wyraził zdziwienie reakcją PiS w tej sprawie i interwencją do RPO i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. "PiS chce, żeby wokół Trybunału był jak najdłużej konflikt i żeby ta atmosfera była jak najbardziej gorąca" - mówił Arkadiusz Myrcha.Adam Bodnar Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiedział, że zapozna się z pismem Prawa i Sprawiedliwości i oceni, czy są przesłanki do interwencji. Czeka też na wniosek od samego Kamila Zaradkiewicza. Dziś Trybunał Konstytucyjny zaprzeczył doniesieniom, jakoby Kamil Zaradkiewicz był proszony o całkowite odejście z pracy. Według komunikatu TK, zaproponowano mu tylko, by rozważył dobrowolną rezygnację z zajmowanego stanowiska.Zespół prasowy Trybunału w specjalnym komunikacie napisał, że Zaradkiewicz nie powiadomił swoich przełożonych, iż zamierza publicznie wypowiadać się w sprawie orzecznictwa TK. Zostało to ocenione "jako nieprofesjonalne i naruszające standardy służby publicznej, a w rezultacie oznaczające utratę zaufania do niego jako dyrektora zespołu". Z tego względu zaproponowano mu, by zastanowił się nad rezygnacją ze swojego stanowiska. Jak czytamy w komunikacie TK, Kamil Zaradkiewicz odmówił, a od wczoraj przebywa na zwolnieniu lekarskim.Zespół prasowy Trybunału podkreślił jednocześnie, że sytuacja Kamila Zaradkiewicza nie jest związana "z charakterem i zakresem prezentacji jego poglądów, także w wymiarze naukowym, lecz wynika wyłącznie z jego postawy i zachowania jako urzędnika państwowego, zatrudnionego w Biurze TK".