Henryk Kowalczyk był pytany w TVN24 o zamieszanie, jakie powstało w związku z wprowadzeniem Polskiego Ładu. Wicepremier stwierdził, że odpowiedzialność za aktualny stan rzeczy jest podzielona. - Począwszy od niekompletnej może informacji, która wypłynęła ze stron rządowych, Ministerstwa Finansów, ale też jest tak, że to służby finansowe różnych zakładów pracy, budżetówki też odkładają czasami różne elementy na koniec, zamiast przygotować się dwa, trzy miesiące przed - stwierdził. Polityk przypomniał, że ustawa była przyjęta w październiku. - Oczywiście ona nie była jeszcze podpisana przez prezydenta w październiku, ale w listopadzie. I już wtedy można się było przygotować, ale każdy myślał, że jakoś to będzie - powiedział Kowalczyk. Kowalczyk: Chodzi o to, żeby efekty były teraz, nawet kosztem komplikacji Na stwierdzenie, że można było przyjąć dłuższe vacatio legis, żeby te zmiany podatkowe weszły w życie od 2023 r., wiceminister odpowiedział: - Można było podjąć taką decyzję, tylko że Polski Ład (...) pozostawia w kieszeniach podatników ponad 17 mld zł. Mieliśmy czekać rok?. - Chcieliśmy wprowadzić tę ulgę podatkową jak najszybciej, żeby ludzie jak najszybciej dostali pieniądze - powiedział. - Tu nie chodzi o to, żeby obiecywane efekty były z kilka lat, tylko żeby efekty były już i teraz. Nawet jeśli jest to kosztem pewnych komplikacji na początku roku, które na pewno zostaną wyprostowane, już zostały wyprostowane - zapewnił. Czytaj także: Zamieszanie wokół podwyżek. "Dostaniemy o 30 proc. mniej" Polski Ład miał obniżyć podatki. Spodziewają się błędów na koniec stycznia Henryk Kowalczyk przyznał, że "system jest skomplikowany". - Ulga dla klasy średniej jest skomplikowana i pewnie wymaga czasu, żeby się z nią dobrze zapoznać - powiedział w TVN24. Jak zaznaczył, celem Polskiego Ładu było obniżenie podatków. - Ten cel został osiągnięty, nawet jeśli nie wszyscy zobaczyli namacalnie, bo jeszcze nie wszyscy dostali pierwszą wypłatę. Może nawet się zdarzyć tak, że pierwszą wypłatę na koniec stycznia też ktoś dostanie z błędami - mówił. "Na pewno będzie to dobre, komplikacja jest pewnym kosztem" Kowalczyk uważa, że jeśli w skali roku zarabiający poniżej 12 tys. "dostaną albo dużo więcej do kieszeni, ale na pewno nie stracą, to na pewno będzie to dobre". - Komplikacja jest pewnym kosztem, i trzeba się z tym pogodzić, ale na pewno, jeśli ocenią to wszyscy w skali roku, to na pewno będą zadowoleni, usatysfakcjonowani, że mają kwotę wolną od podatku nie 3 tys., a 30 tys. 1 stycznia weszła w życie podatkowa część Polskiego Ładu. Jedną z najważniejszych zmian, jakie wprowadza program w podatkach, jest podniesienie kwoty wolnej do 30 tys. zł oraz progu dochodowego do 120 tys. zł. Jednocześnie znikła ulga umożliwiająca odliczanie od podatku części (7,75 proc.) składki zdrowotnej, wynoszącej 9 proc. Ma to zrekompensować tzw. ulga dla klasy średniej, czyli osób zarabiających miesięcznie od 5 tys. 701 zł do 11 tys. 141 zł. Na początku stycznia media informowały jednak o wielu grupach zawodowych i społecznych, które po 1 stycznia otrzymały wyraźnie niższe wypłaty (m.in. niektórzy nauczyciele, funkcjonariusze służb mundurowych, emeryci). Przedstawiciele rządu zapowiedzieli zmiany, które mają - według nich - naprawić skutki wejścia w życie Polskiego Ładu. Minister finansów podpisał m.in. rozporządzenie zmieniające technikę poboru zaliczek na podatek dochodowy.