W piątek o godzinie 20:00 odbył się wywiad dziennikarzy trzech największych stacji telewizyjnych w Polsce przeprowadzony z premierem Donaldem Tuskiem. Piotr Witwicki (Dyrektor Pionu Informacji i Publicystyki Telewizji Polsat i Redaktor Naczelny Interii), Anita Werner (TVN) oraz Marek Czyż (TVP) rozmawiali z szefem rządu o najważniejszych sprawach krajowych oraz międzynarodowych. Podczas rozmowy szef rządu został zapytany m.in. o kwestię trwającego ostatnio zamieszania wokół mediów publicznych. - Ja nie mam włączonego stopera, na razie trwa proces i nam też bardzo zależy na tym, żeby to był proces jednoznacznie umocowany w regułach prawa - odpowiedział na pytanie Piotra Witwickiego o to, ile daje czasu ministrowi Sienkiewiczowi na uporządkowanie sytuacji w mediach publicznych. - Dlatego wszystkie decyzje, jakie podejmuje minister Sienkiewicz i inne osoby zaangażowane w ten proces, one i tak podlegają ocenie prawnej, w tym ocenie sądów. I niektóre sprawy sądom nie będą się podobały, niektóre będą się podobały. My będziemy respektowali tak czy inaczej decyzje sądowe - powiedział premier. Tusk przekazał również, że "porządkowanie w mediach publicznych postępuje jego zdaniem bardzo efektywnie i to nie jest jakiś dramatyczny wyścig z czasem". Donald Tusk: Warto porównać, jak pracują dzisiaj media publiczne - W PiS ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić, że szefem TVP staje się ktoś, kogo premier nie widział nigdy w życiu na oczy - kontynuował dalej szef rządu. - Warto by może było porównać, jak pracują dzisiaj media publiczne, jak relacjonują manifestacje PiS-u, jak media publiczne relacjonowały te milionowe marsze w Warszawie, organizowane przeze mnie i ówczesną opozycję. Idealne zestawienie: jak powinny pracować media publiczne, a jak nie powinny - mówił Tusk, dodając, że "na razie jest usatysfakcjonowany tą zmianą". - My podejmujemy decyzje i je staramy się uprawomocnić decyzją sądu, dlatego też minister Sienkiewicz szukał różnych sposobów de facto ratowania mediów publicznych po tym zawale, jaki zafundował im PiS - powiedział też Tusk, dodając, że minister "postępuje i będzie postępował zgodnie z prawem". - Jeśli będzie podejmował decyzje, które są zakwestionowane, to one nie będą w mocy. Jak dodał: - Nie ustąpimy w naprawianiu tej sytuacji, będziemy szukali różnych sposobów prawnych, ale zawsze z respektowaniem prawa. "Środków na media publiczne nie zabraknie, tylko nie trzeba na to miliardów" Dopytywany o kwestię finansowania mediów publicznych, Donald Tusk przekazał, że "na razie mamy do czynienia z działaniami i prezydenta Dudy, który zawetował ustawę, i KRRiT, które nie chcą dawać środków na media publiczne". - My znajdziemy sposób, ale bez porównania oszczędniejszy niż to Bizancjum za czasów Kurskiego i jego następcy - powiedział, dodając, że "jest absolutnie przekonany, że media publiczne są wartością publiczną i zasługują na wsparcie". - Ale to nie może być fabryka robienia pieniędzy przez ludzi, którzy z dziennikarstwem i mediami nie mieli tak naprawdę nic wspólnego - stwierdził. - Chcę państwa uspokoić, że środków niezbędnych, żeby media publiczne działały zgodnie z misją publiczną nie zabraknie. Tylko naprawdę nie trzeba na to miliardów, tak jak to zaprojektował Kaczyński i Kurski - przekazał premier. W temacie Jacka Kurskiego i tego, czy przewiduje wobec niego jakieś konsekwencje, Tusk przekazał, że "osobiście miałby pewnie tysiąc powodów, żeby pamiętać o działaniach Jacka Kurskiego wymierzonych też bezpośrednio w jego rodzinę". - On okrył się moim zdaniem hańbą na resztę życia, większej kary nie będzie niż ta świadomość wszystkich - powiedział szef rządu. - Natomiast jeśli się okaże, że dokonał nadużyć czy przestępstw, to będzie odpowiadał jak każdy inny człowiek. Ale ja tutaj nie mam nic do powiedzenia w tej kwestii, bo ja nie prowadzę śledztw - dodał Tusk. Rewolucja w TVP. Zamieszanie trwa już od niemal miesiąca Zmiany w mediach publicznych zaczęły dokonywać się w drugiej połowie grudnia. 19 grudnia 2023 roku Sejm podjął uchwałę "w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej". Dzień później minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A. i Rady Nadzorcze. W komunikacie udostępnionym przez resort podano także, że Sienkiewicz powołał nowe Rady Nadzorcze Spółek, które powołały nowe Zarządy Spółek. Od tamtego momentu politycy PiS weszli do budynków TVP, PAP i Polskiego Radia, pełniąc tam dyżury, które trwały także w święta. Z kolei po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową, w której znalazły się środki na TVP, Bartłomiej Sienkiewicz podjął decyzję o postawieniu spółek TVP, PR i PAP w stan likwidacji. Argumentował to "zabezpieczeniem dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania". Wcześniej w tym tygodniu informowano o tym, że XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego w Warszawie oddalił wniosek o wpisanie do KRS członków rady nadzorczej TVP, których minister Sienkiewicz powołał na stanowiska 19 grudnia, a także mianowanego przez nich prezesem Tomasza Syguta. Sąd nie uznał także decyzji ministra kultury w sprawie zmian w Polskim Radiu. Nowe władze spółki nie zostały wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!