Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że ponad wszelką wątpliwość fałszerstwo wykazało śledztwo prowadzone ponad rok przez prokuraturę w Tarnowie. Według ministra śledztwo bezspornie wykazało, iż certyfikaty podrabiała osoba na co dzień posługująca się cyrylicą. - Zarzuty strony rosyjskiej o przesyłaniu do tego kraju z Polski mięsa na podstawie sfałszowanych dokumentów weterynaryjnych nie znajdują żadnego potwierdzenia w faktach. Same certyfikaty nie były nawet wyprodukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i były na innym papierze - dodał Ziobro. Podczas sobotniej rozmowy z dziennikarzami w Gliwicach minister zaznaczył, że "nie przesądza, że tak było, ale z góry nie może wykluczyć, by były to celowe działania, które miały wprowadzić zamieszanie". - Nie chcę tu mówić o prowokacji, ale o działaniach, które mogłyby rzucić cień na stronę polską. Może to przypadek - to kwestia zainteresowania innych instytucji państwowych - powiedział w sobotę w Gliwicach Ziobro. Poinformował on, że wyniki tarnowskiego śledztwa nakazał przekazać stronie rosyjskiej, a także innym organom państwa polskiego. 16 listopada PAP podała, że według ustaleń tarnowskiej prokuratury, kwestionowane przez stronę rosyjską partie wątroby wołowej w rzeczywistości pochodziły ze Stanów Zjednoczonych i nawet tranzytem nie były przewożone przez terytorium Polski. - Z wiarygodnych dokumentów uzyskanych od strony litewskiej wynika, że towar ten trafił najpierw drogą morską do portu w Kłajpedzie, skąd został przewieziony do Terminala Celnego w Kownie, a stamtąd do Moskwy, zaś docelowo trafić miał do odbiorcy w Kazachstanie - twierdzi prokuratura. Świadectwa weterynaryjne były natomiast podrobione, ale nie udało się ustalić sprawców. Ponieważ zostały użyte na terytorium Rosji - prokuratura wyłączyła materiały w tym zakresie, przekazując ściganie stronie rosyjskiej. Jak podkreślił w Gliwicach Ziobro, wszystkie dowody wskazują, że choć "dochodziło na masową skalę do eksportu mięsa z przemytu do Rosji", odbywało się to wyłącznie poza granicami Polski. - Za to polskie władze lub organa administracyjne w żadnym razie ponosić odpowiedzialności nie mogą. Co więcej, w oparciu o pomoc prawną, jakiej zasięgano w organach rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości, ustalono, że do tych działań dochodziło m.in. na terenie Rosji - tam były firmy-krzaki, które tę działalność prowadziły - powiedział Ziobro. - Jeżeli gdzieś można mówić o jakichś zaniechaniach czy braku kontroli - to właśnie tam - dodał. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył w tej sprawie Główny Lekarz Weterynarii, który przekazał kserokopie 24 świadectw weterynaryjnych, zakwestionowanych przez Federalną Służbę Nadzoru Weterynaryjnego Rosji. Dotyczyły one 24 partii wątroby wołowej o łącznej wadze ponad 473 ton, która miała być dostarczona z Polski w okresie od czerwca do sierpnia 2005 r. Zdaniem strony rosyjskiej, podane ilości znacznie przekraczały możliwości, podanych jako producent, Zakładów Mięsnych w Tarnowie. Zobacz raport: Weto za embargo