Zamachów miało dokonać kilkudziesięciu obywateli państw Afryki Północnej, którzy przyjechali do Polski z północy Niemiec. Jak mówił reporterowi radia RMF FM były szef ABW, ich zachowanie postawiło w stan najwyższej gotowości nasze służby. Wynajęli sobie konspiracyjny lokal, bardzo często kontaktowali się z zagranicą. Obserwowali lotniska, hotele, miejsca kultu. - Nikogo nie zatrzymaliśmy - dodał Andrzej Barcikowski. - Skupiliśmy się na działaniach operacyjnych. Stosowaliśmy wobec nich dość aktywną inwigilację, skłaniając ich do porzucenia zamiarów w Polsce, jakiekolwiek by nie były. Oni wyjechali z Polski - dodał. Wszystko było już przygotowane Wczoraj o zamachach, jakie na katedry w czterech polskich miastach planowali islamscy fundamentaliści, mówił w TVP Info były zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gen. Paweł Pruszyński. Jak podkreślił, osobom podejrzanym o przygotowywanie zamachu uniemożliwiono swobodne poruszanie się po terenie Polski, a akcja była skoordynowana z działaniem służb specjalnych w innych krajach. Były zastępca szefa ABW nie chciał zdradzić, gdzie dokładnie miało dojść do ataku. Ujawnił tylko, że miały być to duże miasta. - Zamachy miały być przeprowadzone w katedrach, dlatego obawialiśmy się, że w ich konsekwencji mogło zginąć kilka lub nawet kilkanaście tysięcy osób - mówił Pruszyński w TVP Info. - Były szef ABW podkreślił, że do zamachów było przygotowane już praktycznie wszystko. Oni poświęcili na to bardzo dużo czasu - mówił Paweł Pruszyński. Dodał, że terroryści robili rozpoznanie w Polsce m.in. podszywając się pod turystów lub pozorując wizyty towarzyskie. Pytany zaś o motywy działania islamistów, gość TVP Info nie miał wątpliwości, że było to związane z sytuacją w Iraku. - To miało być wymuszenie na Polsce określonych zachowań - zaznaczył. Krzysztof Zasada