- Jestem daleki od teorii spiskowych, ale jest dla mnie oczywiste, że jeżeli Polska jako ważny partner UE uległaby destabilizacji wewnątrzpolitycznej, to przeniesie się ona wkrótce na Unię - uznał polityk SPD Dietmar Nietan. Aferę podsłuchową niemiecki socjaldemokrata określił mianem "akcji przestępczej". Dodał, że nie chce spekulować na temat kto kryje się za podsłuchami. - Wszystko jest możliwe i niczego nie możemy wykluczyć, ale nie chcę spekulować, bo to tylko zwiększa poczucie destabilizacji i jest prawdopodobnie częścią planu przestępców - uzasadnił polityk, który w klubie poselskim socjaldemokratów jest rzecznikiem do spraw polskich. Nie słowa są skandalem, lecz podsłuchy Podobnie brzmią niemieckie komentarze prasowe. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) napisał, że "skandal w polskiej aferze podsłuchowej wcale nie polega na słowach, jakie padły, lecz na fakcie, że doszło do nagrań". Gazeta podkreśla, że również politycy mają prawo do tego, aby prywatne rozmowy pozostały prywatne. "Polski rząd ma rację, jeżeli uważa, że afera jest atakiem na polskie państwo" - napisał komentator FAZ. "Niebezpieczeństwo, że rząd upadnie przez tę aferę jest duże, a perspektywa tego, co nastąpi potem, nie nastraja optymistycznie, gdyż narodowo-konserwatywna opozycja wokół Jarosława Kaczyńskiego zachowuje się dotąd podobnie jak zwykle - posługując się intrygami i bez szczególnego wyczucia racji stanu" - napisał niemiecki dziennik. Sprawdzian na wyczucie racji stanu Na odpowiedzialność za państwo zwraca uwagę także Dietmar Nietan. - Mam świadomość, że lepiej się nie mieszać w wewnątrzpolityczne sprawy, ale chciałbym jedno podkreślić: w obecnej sytuacji spoczywa równie wiele odpowiedzialności na rządzie, co i na opozycji, powiedział. Polityk SPD ma nadzieję, iż szef SLD Leszek Miller, podobnie jak prezes PiS Jarosław Kaczyński, "zachowają się jak prawdziwi patrioci i nie dopuszczą, aby ci, którzy chcą zdestabilizować kraj, osiągnęli swój cel". Niemiecki socjaldemokrata podkreśla, że w pełni rozumie krytykę wypowiedzi szefa MSZ i używanie przez niego obraźliwych zwrotów, nawet jeżeli do nich doszło w prywatnej rozmowie, jednak "między krytyką a żądaniem dymisji rządu jest zasadnicza różnica". - Chęć zdymisjonowania rządu w obecnej sytuacji służy tylko celom przestępców - uważa Nietan. Pełne zaufanie dla Tuska Polityk CDU Karl-Georg Wellmann zauważa z kolei, że "kryzys rządu w Polsce nie wywołał dotychczas w Niemczech specjalnego poruszenia w kręgach politycznych, poza artykułami w prasie". Także Wellmann uważa, że obecnie najważniejsze jest utrzymanie przez Polskę stabilizacji. - Donald Tusk to do tej pory dobrze to rozumiał i potrafił stabilnie sterować - twierdzi polityk chrześcijańskiej demokracji, który w swoim klubie poselskim odpowiada za relacje z Polską. Także Dietmar Nietan podkreśla, że afera nie ma dla Niemców żadnego wpływu na zaufanie do premiera Donalda Tuska i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Nietan uchylił się od komentarza nt. niecenzuralnych wypowiedzi ministra, ale dodał, że "upust emocjom jest ludzkim odruchem, zwłaszcza kiedy się jest przekonanym, iż mówi się prywatnie". Sikorski nadal dobrym kandydatem Sikorski nadal dobrym kandydatem - Sikorski pracuje dla Polski po kilkanaście godzin dziennie i podobnie, jak czyni to wielu z nas, dał w prywatnej rozmowie upust swojej frustracji. Jeżeli ktoś próbuje z takiej sytuacji konstruować wniosek, iż minister nie nadaje się do sprawowania swojej funkcji, to działa na szkodę własnego kraju oraz po myśli tych, których celem jest destabilizacja polityczna w Polsce - uważa niemiecki socjaldemokrata. Jednocześnie zaznacza, że nadal popiera Radosława Sikorskiego, jako kandydata na stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej UE. - Jest właściwą osobą w sytuacji obecnego kryzysu, zwłaszcza na Ukrainie - dodaje. Także polityk chadecji Karl Georg Wellmann "niezależnie od afery" popiera kandydaturę Sikorskiego na stanowisko następcy Catherine Ashton. - Byłby to ważny sygnał, gdyby w obecnej sytuacji międzynarodowej UE przekazała odpowiedzialność za tę część jej polityki Sikorskiemu, jako przedstawicielowi jednego z młodszych członków UE - powiedział Wellmann. Na najbliższym piątkowym (27.06.14) szczycie Unii nie oczekuje się jednak debat personalnych. Jak miała powiedzieć Angela Merkel na posiedzeniu klubu poselskiego CDU w Bundestagu, "najpierw trzeba rozmawiać o treściach, a dopiero potem o personaliach". Berlin obawia się, że głębszy kryzys rządu w Warszawie doprowadziłby do zastoju w Unii. Jeżeli polski rząd nie byłby w stanie zajmować się merytorycznie kwestiami unijnymi, lecz koncentrował się tylko na sobie, byłby to zły sygnał - słychać w berlińskich kuluarach. Róża Romaniec/ DW Berlin/ Redakcja Polska Deutsche Welle