CBOS zwraca jednak uwagę, że przeważnie faktyczna frekwencja wyborcza okazuje się niższa od deklarowanej w sondażach. W 2010 roku w I turze wyborów prezydenckich frekwencja wynosiła 54,94 proc., choć deklarowana mniej więcej na miesiąc przed I turą kształtowała się na poziomie 75 proc., a na tydzień przed sięgała nawet 78 proc. W sondażu CBOS zbadał, jakie czynniki sprzyjają aktywności wyborczej, a jakie sprzyjają absencji wyborczej. Jak się okazuje, zapowiadane uczestnictwo w wyborach prezydenckich pozostaje w silnym związku z deklarowanym udziałem w ewentualnych wyborach do Sejmu i Senatu. Niemal wszyscy respondenci zamierzający wziąć udział w potencjalnych wyborach parlamentarnych (96 proc.) wybierają się również na wybory prezydenckie. Wśród niepewnych swojego uczestnictwa w wyborach parlamentarnych 47 proc. zamierza wziąć udział w wyborach prezydenckich, a wśród niewybierających się na wybory parlamentarne tylko 23 proc. deklaruje, że zagłosuje 10 maja. Udział w tegorocznych wyborach prezydenckich koresponduje z uczestniczeniem w poprzednich wyborach prezydenckich. 87 proc., tych którzy brali udział w II turze wyborów prezydenckich w 2010 roku, zamierza uczestniczyć w głosowaniu 10 maja. Co interesujące 45 proc. tych, którzy w wyborach 2010 roku nie brali udziału, również planuje wybrać się na najbliższe wybory. CBOS sugeruje, że być może te zapowiedzi mają charakter czysto deklaratywny. Kolejna grupa czynników mających wpływ na deklarowany udział w wyborach prezydenckich dotyczy zainteresowania polityką; im jest ono wyższe, tym częstsze deklaracje udziału w niedzielnym głosowaniu. I tak spośród osób deklarujących bardzo duże zainteresowanie polityką 97 proc. mówi, że pójdzie głosować; wśród osób deklarujących duże zainteresowanie polityką jest to 91 proc., średnie zainteresowanie - 82 proc., niewielkie zainteresowanie polityką - 61 proc. Aż 44 proc. osób, które twierdzą, że polityka ich w ogóle nie obchodzi, deklaruje, że w niedzielę pójdzie głosować. Najczęściej swój udział w wyborach deklarują respondenci identyfikujący się z prawicą (86 proc.), w drugiej kolejności ci, którzy utożsamiają się z lewicą (78 proc.), a następnie osoby o poglądach centrowych (72 proc.). Najmniej skłonne pójść do urn są osoby niemające sprecyzowanych poglądów politycznych - 53 proc. Zapowiadany udział w wyborach prezydenckich w znacznym stopniu zależy też od tego, jak respondenci postrzegają ich rangę. 88 proc. ankietowanych uważających, że wybory są ważne deklaruje, że wezmą w nich udział. Ci, którzy nie przypisują im większego znaczenia, rzadziej twierdzą, że zamierzają głosować 10 maja (49 proc.). 67 proc. badanych, którzy wybrali odpowiedź "ani ważne ani nieważne" zapowiada, że w niedzielę pójdzie zagłosować. 53 proc. badanych twierdzi, że dla nich osobiście wybory prezydenckie są ważne, 26 proc. jest przeciwnego zdania, 20 proc. wybiera odpowiedzi ze środka 10-punktowej skali (ani ważne, ani nieważne). 66 proc. badanych uważa, że to, kto zostanie prezydentem, będzie miało duże znaczenie dla naszego kraju, w tym 25 proc. sądzi, że będzie ono bardzo duże. Przeciwnego zdania jest 31 proc., przy czym 5 proc. jest zdania, że to, kto zostanie prezydentem, nie ma żadnego znaczenia. Również przekonanie o zasadności istnienia urzędu prezydenta istotnie wpływa na decyzje związane z uczestnictwem w nadchodzących wyborach. Przy czym 63 proc. ankietowanych uważa, że urząd prezydenta jest potrzebny; 22 proc. jest przeciwnego zdania. 12 proc. nie ma opinii na ten temat. 80 proc. badanych przekonanych o tym, że urząd prezydenta jest potrzebny, by sprawnie rządzić państwem, deklaruje, że zamierza wziąć udział w zbliżających się wyborach. Do urn chce jednak iść 68 proc. osób, według których urząd prezydenta jest zbędny, a także 54 proc. tych, które nie mają zdania na ten temat. Kolejnym czynnikiem warunkującym udział w wyborach prezydenckich jest poczucie wpływu na sprawy kraju. Przy czym jedynie 24 proc. badanych deklaruje, że ma poczucie, iż ludzie tacy jak oni mają wpływ na sprawy kraju, zdecydowana większość (73 proc.) jest przeciwnego zdania. Respondenci przekonani, że mają wpływ na sprawy kraju, niemal powszechnie deklarują, że pójdą na wybory (90 proc.). Wśród osób twierdzących, że zdecydowanie nie mają wpływu na sprawy kraju, odsetek ten wynosi 60 proc. Do urn wyborczych częściej zamierzają iść osoby zadowolone z funkcjonowania demokracji w naszym kraju. Chęć głosowania deklaruje 96 proc. bardzo zadowolonych i 80 proc. raczej zadowolonych. Wśród osób raczej niezadowolonych głosować zamierza 70 proc. a spośród bardzo CBOS zauważa, że sytuacja społeczno-demograficzna na ogół słabiej różnicuje deklaracje uczestniczenia w wyborach prezydenckich niż wyżej wymienione zmienne. Przy czym najsilniej deklaracje te różnicuje sytuacja materialna, w drugiej kolejności zaś wykształcenie. Wśród osób, w których rodzinach dochód na osobę nie przekracza 649 zł, głosować zamierza 65 proc. Z kolei u najzamożniejszych, z dochodem na osobę powyżej 2 tys. zł jest to 88 proc. Badani lepiej wykształceni częściej zgłaszają zamiar pójścia na wybory. Uczestnictwo w nich deklaruje 81 proc. ankietowanych z wyższym wykształceniem, 74 proc. z wykształceniem średnim, 69 proc. z zasadniczym zawodowym i 67 proc. z podstawowym/gimnazjalnym. Zapowiadane uczestnictwo w wyborach prezydenckich w pewnej mierze zależne jest od płci. 77 proc. mężczyzn deklaruje, że 10 maja wyborze się na głosowanie; to samo zapowiada 69 proc. kobiet. CBOS przeprowadził sondaż w dniach 16-22 kwietnia 2015 roku na liczącej 1027 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.