Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej Biura potwierdził w rozmowie z PAP, że funkcjonariusze gdańskiej delegatury CBA weszli do tych instytucji oraz do mieszkań prywatnych. "Trwają przeszukania o charakterze procesowym, które pozwolą na zabezpieczenie dowodów w sprawie. Czynności trwają" - powiedział Kaczorek. Kontrola od 11 października Od 11 października w urzędzie trwa kontrola prowadzona przez CBA. Kaczorek podkreślił, że to ustalenia kontroli wskazały na możliwość popełnienia przestępstwa. Na jej podstawie Biuro skierowało do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie fikcyjnych faktur i wypłacanych na ich podstawie pieniędzy z kasy miasta. "Już pierwsze czynności prowadzone od ponad tygodnia potwierdziły nasze wcześniejsze przypuszczenia i pozwoliły na złożenie do Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" - dodał Kaczorek. Zaznaczył, że oprócz obecnych działań śledczych, w urzędzie kontynuowana będzie kontrola rozpoczęta 11 października. Za wcześnie na szczegóły Beata Zarzycka z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia wskazała, że nie ma w tej sprawie w tym momencie wiele do dodania do informacji płynących z CBA. "Jest zbyt wcześnie, żebyśmy udzielali szczegółowych informacji. Możliwe, że będziemy mieli coś do przekazania w tej sprawie, ale jeszcze nie w tej chwili" - wskazała Zarzycka w rozmowie z PAP w piątek. Dodała, że kontrola CBA, która trwa w Urzędzie Miasta Inowrocławia od kilku dni dotyczy tego samego wydziału, w którym kilka dni temu kontrolę wewnętrzną zarządził prezydent miasta Ryszard Brejza. "Pan prezydent otrzymał już po jednym dniu na tyle niepokojące informacje od kontrolujących, że podjął decyzję o złożeniu wniosku do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w Wydziale Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej" - podkreśliła Zarzycka. Opłacenie fikcyjnych usług? Według informacji przekazanych przez Urząd Miasta kontrolerzy wskazali prezydentowi, że z części dokumentacji wynika m.in., że mogły być wypłacone pieniądze za usługi, które nigdy nie były wykonane na kwotę ok. kilkudziesięciu tysięcy złotych. "Prezydent Inowrocławia mógł tylko złożyć doniesienie do prokuratury, nie miał żadnych innych narzędzi prawnych. Nie rozstrzygał o niczyjej winie, bo nie ma do tego kompetencji, a od tego są odpowiednie służby" - dodała Zarzycka.Aleksander Główczewski