Biuro nie ujawnia wyników działań ABW. Kontrola była niejawna - przypomniał Kaczorek. Zgodnie z procedurą, po przedstawieniu uwag CBA do wyników kontroli, ABW odniesie się do nich i przedstawi końcowy raport. Przed tygodniem "Gazeta Wyborcza" podała, że z ustaleń ABW wynika, iż CBA bezprawnie posługiwało się podrobionymi dokumentami. CBA uznało wtedy za niedopuszczalną sytuację, gdy działania służby specjalnej (ABW) mają charakter odwetowy i mają służyć jako pretekst do decyzji politycznych, nie mają zaś charakteru merytorycznego. Zapowiedziało zgłoszenie do prokuratury zawiadomienia o wycieku informacji z ABW na temat wyników kontroli w CBA. P.o. rzecznik ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska poinformowała wtedy, że kontrola rozpoczęła się już w grudniu i dotyczyła stanu zabezpieczenia dokumentów z klauzulami tajności. Chodziło m.in. o dokumenty legalizacyjne używane przez służby specjalne podczas tajnych operacji. Najczęściej są to fałszywe dowody osobiste, legitymacje czy paszporty, które mają pomóc w ukryciu tożsamości funkcjonariuszy. Według "GW", kontrolerzy ABW ustalili, że dopiero 31 sierpnia 2007 r. ówczesny premier Jarosław Kaczyński wydał tajne zarządzenie w sprawie wydawania i posługiwania się przez CBA opisywanymi dokumentami. Było to już - jak napisała gazeta - po ujawnieniu akcji w resorcie rolnictwa dotyczącej afery gruntowej, gdy wielu ekspertów zaczęło kwestionować prawo służb specjalnych do fałszowania użytych w tej prowokacji dokumentów. "To znaczy, że dokumenty legalizacyjne wytwarzano wcześniej bezprawnie" - oceniał informator gazety. Według rozmówców gazety, wyniki kontroli ABW mogą też dowodzić, że gdy 23 października 2007 r. - dwa dni po przegranych wyborach - premier Kaczyński wydał zarządzenie pozwalające niszczyć dokumenty legalizacyjne "uznane za nieprzydatne", "w rzeczywistości chciał ukryć, że część tych materiałów powstała bezprawnie".