Sąd Okręgowy w Gdańsku, po trwającym niemal rok procesie i 25 rozprawach, skazał Stefana Wilmonta, oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, na dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny. Stefan Wilmont skazany na dożywocie Stefan Wilmont został uznany za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Wymierzono mu łączny wyrok dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością warunkowego przedterminowego zwolnienia dopiero po 40 latach. Na 10 lat pozbawiony został także praw publicznych. Wyrok ma odbywać w warunkach terapeutycznych. Musi także zapłacić odszkodowanie w wysokości 10 tysięcy złotych na rzecz konferansjera, któremu groził na scenie tuż po zabójstwie prezydenta Gdańska. Sąd upublicznił dane i twarz zabójcy Pawła Adamowicza Sąd, ogłaszając wyrok, wyraził także zgodę na publikację danych i wizerunku oskarżonego. Powołał się przy tym na ważny interes społeczny. - Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski - mówiła przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek. Zapytaliśmy prof. Piotra Kruszyńskiego, adwokata, karnistę, wykładowcę Uniwersytetu Warszawskiego o to, jak często się to zdarza i w jakich sytuacjach. - Sąd ma prawo upublicznić wizerunek i nazwisko skazanego, choć bardzo rzadko się to zdarza. Sąd decyduje się na to tylko w wyjątkowych sytuacjach, w przypadku naprawdę bardzo bulwersujących opinię publiczną zbrodni. Tak było tym razem - mówi Interii prof. Kruszyński. "Zabójcy Pawła Adamowicza zależało na rozgłosie" - W przypadku zabójstwa Pawła Adamowicza mieliśmy do czynienia ze zbrodnią brutalną, popełnioną celowo na oczach całej Polski, w czasie trwania finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jego momentu kulminacyjnego, czyli "Światełka do nieba". Zabójcy zależało na rozgłosie i na tym, by jak najwięcej ludzi zobaczyło jego koszmarny czyn. Sąd, upubliczniając jego wizerunek, opowiedział się za tym, by wszyscy zobaczyli, kto za to odpowiada. Że zło też ma konkretną twarz - podkreśla. Profesor Kruszyński nie ma wątpliwości, że sąd w tej sprawie podjął właściwą decyzję. - Moim zdaniem sąd, upubliczniając wizerunek skazanego i tłumacząc to ważnym interesem społecznym, postąpił jak najbardziej słusznie - zaznacza karnista. Cztery lata od tragedii w Gdańsku Do zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia 2019 roku na na Targu Węglowym w Gdańsku podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Adamowicz brał udział w imprezie i - podobnie jak w poprzednich latach - zabrał głos na scenie. - Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję, bo na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam! - mówił ze sceny. Chwilę później został zaatakowany na scenie przez Stefana Wilmonta. Otrzymał trzy ciosy nożem. Zmarł następnego dnia w szpitalu. Miał 53 lata. Kamila Baranowska