Były więzień Auschwitz: Wrogość do innych nieuchronnie prowadzi do nazizmu
"Przyznawanie się dzisiaj do nazizmu to określanie się jako morderca i ludobójca, bo taki jest nieuchronny wynik nastawienia, które na początku głosi niechęć, wrogość do innych" - mówił podczas uroczystości 74. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz były więzień Leon Weintraub.
"W Auschwitz, tym nazistowskim obozie, miejscu symbolizującym niespotykane dotąd w historii naszej cywilizacji okrucieństwo w traktowaniu ludzi, miejscu, w którym wprowadzono technikę masowego i przemysłowego mordowania, naziści urzeczywistnili swoją ideologię. I stąd wynika, że odczuwam wielki ból, ubolewam bardzo, że w wielu krajach Europy, ale także i w naszym kraju, bezkarnie maszerują osoby w uniformach zbliżonych do nazistowskich" - powiedział Weintraub.
Jak mówił: "Osoby te otwarcie nazywają się nazistami i utożsamiają się z nazizmem. Głoszą hasła zbliżone do nazistowskich. I ta ideologia, która pod znakiem złamanego krzyża mordowała tych, których uważali za podludzi".
"Przyznawanie się dzisiaj do nazizmu to bezsprzecznie określanie się jako morderca i ludobójca, gdyż taki jest nieuchronnie ostateczny wynik takiego nastawienia, które na początku głosi niechęć, wrogość do innych, które określa rasizm, antysemityzm i homofobię jako 'zalety' takie, jak to czynili wyznawcy nazizmu. I to dzieje się w naszym kraju, który doznał tyle szkód, tak wiele ucierpiał podczas nazistowskiej okupacji" - podkreślił były więzień obozu Auschwitz.
Weintraub urodził się w 1926 r. w Łodzi. Po wybuchu wojny i wkroczeniu Niemców wraz z rodziną musiał zamieszkać w utworzonym przez nich getcie. Uczęszczał do szkoły, która została zlikwidowana jesienią 1940 r. Później pracował w warsztacie galwanizatorskim, blacharskim i jako elektryk. Do Auschwitz został deportowany w sierpniu 1944 r. Tam został oddzielony od rodziny. Po kilku tygodniach - niezauważony przez strażników - dołączył do transportu do Głuszyc. Trafił do obozu Doernhau. Przebywał tam do końca lutego 1945 r. Później został deportowany do kolejnych obozów pracy. Wyzwolenia doczekał 23 kwietnia 1945 r. Po wojnie został lekarzem. W 1950 r. wrócił do Polski. W marcu 1969 r. z powodu wzrastającego w PRL antysemityzmu stracił pracę jako ordynator w szpitalu w Otwocku i wyemigrował wraz z rodziną do Szwecji, gdzie mieszka.