Kielecki sąd - orzekając w procesie odwoławczym - utrzymał w mocy również wyroki wydane w listopadzie 2009 roku przez sąd pierwszej instancji dla trojga współoskarżonych. Dwoje z nich otrzymało kary od 10 do 18 miesięcy pozbawienia wolności (z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres próby od dwóch do trzech lat) i grzywny od 1 do 8 tys. zł. Wobec trzeciego zasądzona została jedynie 400-złotowa kara finansowa. Wszyscy oskarżeni apelowali o uniewinnienie. Sąd odwoławczy potwierdził winę Grzegorka odnośnie siedmiu zarzutów Prokuratury Okręgowej w Radomiu; czterech o charakterze korupcyjnym i trzech dotyczących poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Zarzuty dotyczą okresu od lipca 2001 roku do listopada 2003 r., kiedy Grzegorek był zastępcą dyrektora w skarżyskim ZOZ. Przyjął wówczas od przedstawicieli firmy Johnson&Johnson Polska korzyści majątkowe w kwocie ponad 22 tys. zł, w zamian za preferowanie przy zakupie nowoczesnych materiałów medycznych tej firmy. Byłego wiceministra obciążyły m.in. wypowiedzi współoskarżonego, b. dyrektora Agencji Turystycznej Terra Travel Andrzeja Gadomskiego. Mówił on w śledztwie, że Terra Travel wystawiła dla Grzegorka kilka razy fikcyjne faktury. Potem te zarzuty potwierdził przed Sądem Rejonowym w Skarżysku-Kamiennej, a następnie je odwołał. Faktury poświadczały, jak twierdził, wykonywanie przez Grzegorka dla firmy Johnson&Johnson szkoleń, seminarium i zjazdu dla lekarzy, które - zdaniem prokuratury - w rzeczywistości się nie odbyły. W uzasadnieniu swego wyroku sąd odwoławczy zaznaczył, że jego rolą - jako instancji kontrolującej - było ocenienie sposobu przeprowadzenia dowodów przez sąd pierwszej instancji; ich oceny oraz rozumowania przy analizie tych dowodów. "Sąd Rejonowy w Skarżysku-Kamiennej miał wszelkie podstawy dowodowe, by przypisać sprawstwo wszystkim oskarżonym, a argumentację, sposób rozumowania i oceny dowodów Sądu Rejonowego Sąd Okręgowy w pełni podziela" - podkreślono w sentencji orzeczenia. Nie do przyjęcia są zarzuty formułowane przez obronę, że to konfabulacje współoskarżonego Gadomskiego - stanowiące w istocie próbę zemsty, odwetu - były podstawą ustaleń - uznał sąd odwoławczy. "Dowodami wiodącymi w sprawie, przesądzającymi o tym, że ostatecznie można było wydać wyrok skazujący, były zeznania i wyjaśnienia pracowników firmy Johnson&Johnson" - wskazał sąd odwoławczy. Dodał, że - wbrew sugestiom obrony - sprawa ta nie ma żadnych podtekstów politycznych ani nie jest próbą odwetu ze strony kogokolwiek. "Stanowiła ona w swoim przedmiocie przestępstwa pospolite, popełnione przez osoby zajmujące różne pozycje społeczne, ale będące ze sobą w dobrych kontaktach i w istocie kierujące się chęcią zysku" - podsumował. W sprawę b. wiceministra zdrowia było uwikłanych czworo jego znajomych (wszyscy wyrazili zgodę na upublicznienie nazwisk): oprócz Gadomskiego, Joanna Ćwiszewska - właścicielka agencji Terra Travel, Tadeusz Jasiński - zastępca dyrektora szpitala w Skarżysku-Kamiennej i Andrzej Sadłowski - zarządca miejskiego targowiska. Jedynie Gadomski nie odwołał się od wyroku sądu pierwszej instancji. Szósta osoba oskarżona w sprawie - księgowa z Terra Travel Katarzyna K. - przyznała się do winy w śledztwie i dobrowolnie poddała się karze. Została skazana w kwietniu 2009 r. - w odrębnym postępowaniu - na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 800 zł grzywny. Główny oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że obciążające go wyjaśnienia współoskarżonego Gadomskiego są niewiarygodne, ponieważ na ich treść rzutować mogły przebyte przezeń udary mózgu oraz choroba alkoholowa. Zaprzeczali zarzutom także współoskarżeni. Grzegorek powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że "został skazany za to, czego nie zrobił i czego nie udowodniono". Zapowiedział, że wystąpi do Sądu Najwyższego z wnioskiem o kasację prawomocnego wyroku. We wtorek - na konferencji prasowej - ma się ustosunkować szerzej do procesu. Na początku czerwca 2008 roku Grzegorek podał się do dymisji ze stanowiska wiceministra zdrowia. W lipcu zrezygnował z immunitetu poselskiego. Wcześniej, po odejściu z resortu, zawiesił członkostwo w PO i klubie parlamentarnym tej partii.