Koalicyjna współpraca PiS i Samoobrony układała się znakomicie, nie mogło być zatem wątpliwości, że ekspert partii Andrzeja Leppera i niedoszły senator z ramienia tej formacji to wybitny fachowiec. Zwłaszcza że o jego kompetencjach osobiście przekonywał ówczesnego prezesa Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Jaromira Netzla sam lider Samoobrony. Jesiotr w lutym zrezygnował z szefowania firmie. Gdy zbliżał się termin odprawy, pojawiły się zastrzeżenia. - Pieniądze mi się należą w świetle podpisanych ze mną umów - grzmi Dariusz Jesiotr. Władze spółki zamierzają jednak wykazać, że Jesiotr zajmując fotel prezesa nie spełniał wymogów ustawy o funduszach inwestycyjnych, bo nie pracował wcześniej przez trzy lata w instytucjach finansowych. Czyli umowy (o pracę i o zakazie konkurencji przez 12 miesięcy) są nieważne. Przez półtora roku nikomu to jednak nie przeszkadzało. Rzecznik grupy PZU Michał Witkowski odmówił odpowiedzi na zadawane mu w tej sprawie pytania. - Nie możemy przekazać informacji. Ich upublicznienie byłoby naruszeniem tajemnicy przedsiębiorstwa- argumentował. Proces i tak jednak będzie. Były prezes TFI PZU w tym tygodniu skieruje pozew do sądu pracy. Złoży też w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez obecny zarząd TFI PZU, w którym notabene zasiadają jego niedawni podwładni. - Będę walczył dla zasady, ale i o pieniądze - przyznaje Jesiotr. O ile dokładnie? - Równowartość kilkunastu pensji - odpowiada enigmatycznie, nie chcąc podać konkretnej kwoty. Według wyliczeń Newsweeka może chodzić o ponad 800 tys. zł.