Akt oskarżenia w sprawie, która ma związek z przeciekiem starachowickim, został dzisiaj skierowany do Sądu Rejonowego w Kielcach. Poinformował o tym zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie, Wojciech Różycki. Według prokuratury, Kowalczyk, jako komendant główny policji, nie poinformował prokuratury o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, którym był wyciek tajnych informacji o planowanej akcji przeciw starachowickim samorządowcom z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Kolejny zarzut dotyczy wielokrotnego składania fałszywych zeznań. W październiku zeszłego roku media poinformowały, iż Kowalczyk zmienił zeznania złożone w śledztwie w sprawie starachowickiego przecieku. W czasie pierwszych przesłuchań twierdził, że nie przekazywał ówczesnemu wiceszefowi MSWiA Zbigniewowi Sobotce informacji o akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach, a potem zeznał, że informował go o działaniach policji. Po jednym z przesłuchań w rzeszowskiej prokuraturze Kowalczyk mówił dziennikarzom, że nie czuje się winny, a postawione mu zarzuty wynikają z błędnej interpretacji. - Myślę, że te zarzuty wynikają z pewnego rodzaju nieporozumień. Byłem przesłuchiwany w Kielcach przez kilku prokuratorów na te same tematy, w związku z tym jestem przekonany, że te elementy będą wyjaśnione - tłumaczył generał. W sprawie przecieku starachowickiego oskarżono już trzech posłów: Andrzeja Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie PLD), Henryka Długosza (dawniej SLD) i byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotkę (SLD). Ich proces trwa w kieleckim sądzie okręgowym.