Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy syn premiera Michał Tusk był objęty ochroną BOR. Janicki odpowiedział: "Nie, nie był". Dopytywany, dlaczego, były szef BOR odpowiedział, że "nie znajdował się w katalogu osób wymienionych w ustawie o BOR i nie mógł być objęty ochroną". "Michał Tusk był osobą prywatną, mieszkał absolutnie z dala od pana premiera, miał swoją rodzinę i nie był w katalogu osób wymienionych w ustawie, a art. 2 ustawy mówi, że minister spraw wewnętrznych może wydać polecenie szefowi Biura Ochrony Rządu objęcia ochroną osoby innej niż wymienione w ustawie ze względu na dobro państwa. Szef Biura Ochrony Rządu takiej decyzji od ministra nie otrzymał" - mówił Janicki. Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) pytał, kto w latach 2007-2013 odpowiadał za zapewnienie bezpieczeństwa i unikanie kontaktu przez syna premiera z przestępcami. Były szef BOR odpowiedział: "Nie wiem, ja odpowiadałem za najważniejsze osoby w państwie, które wymieniane są w ustawie o BOR". Co z Katarzyną Tusk? Na pytanie Wassermann, czy córka Donalda Tuska - Katarzyna była objęta ochroną, były szef BOR przyznał, że była objęta ochroną tymczasową na polecenie ministra spraw wewnętrznych. Janicki dopytywany, jakie były przesłanki, by objąć Katarzynę Tusk ochroną BOR odpowiedział: "Z tego, co pamiętam, to pani Katarzyna Tusk prowadziła aktywne życie, spotykała się z koleżankami, z kolegami, uczestniczyła w różnych spotkaniach i czasowo na polecenie ministra objęliśmy ją ochroną". Dopytywany, którego ministra było to polecenie, odpowiedział, że był to "chyba" Jerzy Miller. Przewodnicząca komisji pytała Janickiego, dlaczego uznano, że córka premiera wymaga ochrony, a nie ma takiej potrzeby co do syna. Były szef BOR odpowiedział, że we współpracy ze służbami została sporządzona analiza. Zaznaczył, że była to decyzja ministra. "Nigdy nie było decyzji ani na 'tak', ani na 'nie', jeśli chodzi o syna pana premiera" - powiedział. Zaprzeczył też, że rozmawiał z kimkolwiek na temat syna premiera. Dodał, że o współpracy Michała Tuska z ówczesnym szefem Amber Gold Marcinem P. dowiedział się z mediów. Janicki zaprzeczył, pytany, czy rozmawiał z premierem Tuskiem na temat ochrony jego rodziny. Nie rozmawiał również o ochronie Tuska z ówczesnym szefem MSW Jackiem Cichockim. Dodał, że raz rozmawiał z szefem MSW, kiedy premier zrezygnował z samochodu opancerzonego na rzecz auta seryjnego. Świadek zaprzeczył również, aby poruszał z premierem temat Amber Gold. Pytany, czy dzieci innych najważniejszych osób w państwie były objęte ochroną BOR, Janicki potwierdził. Dodał, że ochrona była krótkotrwała. "Z Bandarykiem nie rozmawialiśmy na tematy służbowe" Krajewski pytał, czy świadek rozmawiał z ówczesnym szefem ABW gen. Krzysztofem Bondarykiem na temat ewentualnego zagrożenia wynikającego ze współpracy syna premiera z należącymi do Amber Gold liniami OLT Express. Janicki zaprzeczył. Dopytywany, jakie były relacje BOR z ABW, odpowiedział: "Współpracę uważam za dobrą i koniec". "Ja nie miałem kontaktu z Krzysztofem Bondarykiem, nawet jeżeli były to kontakty na zasadzie uczestniczenia w uroczystościach oficjalnych państwowych, nigdy nie rozmawialiśmy na tematy służbowe. Ani ja go nie informowałem o niczym, ani on mnie" - dodał. Janicki pytany, czy BOR był tylko "przekaźnikiem" zapytania Kancelarii Senatu do ABW w sprawie możliwości przewożenia najważniejszych osób w państwie przez linie OLT i "tu rola BOR się kończyła", odpowiedział: "Oczywiście, że tak". "Nie mieliśmy do tego narzędzi" - dodał. "BOR nie interesowało się sprawą Amber Gold" Na pytanie, kiedy BOR otrzymał informację, że Amber Gold jest na liście ostrzeżeń publicznych KNF, odpowiedział, że Biuro nie otrzymało takiej informacji. "My nie interesowaliśmy się sprawą Amber Gold, bo to nie była kompetencja Biura Ochrona Rządu" - powiedział były szef Biura. Zapytany przez Krajewskiego, kiedy dowiedział się, że szef Amber Gold Marcin P. był osobą wielokrotnie karaną, Janicki odpowiedział, że nie był o tym informowany. Dodał, że mógł się o tym dowiedzieć z internetu.