"Znając Twoje osobiste zalety, a zwłaszcza głęboki patriotyzm, wiedzę i wielki talent medialny, wspierałem Ciebie ze wszystkich sił. Nie ulega wątpliwości, że bez Twego zwycięstwa nie byłoby historycznego sukcesu w wyborach parlamentarnych i Rządu Prawicy. Dwa lata prezydenckiej kadencji należy ocenić bardzo wysoko, a na tle poprzedników jako pozytywny przełom. Rozumiem doskonale jaka jest cena działania w ciągłym stresie, wobec nieustających ataków, połajanek, presji i prób zastraszania. Dostrzegam także poważne niedostatki w komunikacji i partnerstwie z obozem rządowym, z próbami ograniczania prezydenckich kompetencji włącznie" - zwraca się były polityk do prezydenta. W opinii Pęka, reforma sądownictwa ma kluczowe znaczenie dla 'uzdrowienia Polski'. "Dlatego proszę Cię usilnie, przygotuj SKUTECZNE PROJEKTY zawetowanych ustaw. Nie pozwól manipulować sobą różnym niespełnionym osobnikom i przedstawicielom korporacji prawniczych, a zwłaszcza czynnikom zewnętrznym" - apeluje były polityk PiS. "Panie Prezydencie! Musisz mieć świadomość, że jeżeli Twoje decyzje spowodują zablokowanie lub drastyczne ograniczenie reformy, to tacy ludzie jak ja, staną się twymi ideowymi przeciwnikami i zamiast zapisać się w historii jako Wielki Reformator stracisz szansę na drugą kadencję. Alternatywa w postaci założenia partii prezydenckiej to pomysł na skarlenie dziejowej misji, jaką powierzyła Ci Opatrzność, a podpowiedzi niektórych doradców w rodzaju: PiS i tak nie będzie miał innego wyjścia - możesz włożyć między bajki. Choć będzie to oznaczać znaczne zmniejszenie szans wyborczych, "zabicie" tej reformy nie będzie Ci wybaczone" - pisze ostro b. senator. Pęk zapewnia prezydenta Dudę, że jeśli jego projekty zapewnią przeprowadzenie reformy, naród nadal będzie go popierał. "To nie jest zwyczajny czas. Totalna opozycja zachowuje się jak rasowa targowica, wzywając na pomoc zagranicę i nawołując do obalenia rządu w imię obcych i własnych interesów. Dla nich każde ustępstwo to oznaka słabości i zachęta do radykalizacji działań" - ostrzega Bogdan Pęk.