Wyjaśnił, że do Sądu Apelacyjnego nie wpłynęło odwołanie od tej decyzji. Dodał, że akta sprawy powinny zostać przesłane w tym tygodniu do Sądu Najwyższego, który jest sądem odwoławczym w sprawie sędziego S. 20 marca Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi badał wniosek rzeszowskiej prokuratury regionalnej, która prowadzi śledztwo w sprawie domniemanej korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, o uchylenie immunitetu b. prezesowi SA w Krakowie, a także o wyrażenie zgody na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie. Sąd zgodził się na uchylenie sędziemu immunitetu, ale nie wyraził zgody na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie. Uchwała zapadła na posiedzeniu niejawnym, a postanowienie było nieprawomocne - strony mogły złożyć zażalenie. Z tej możliwości na razie skorzystała Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która na początku kwietnia złożyła do SA w Łodzi zażalenie dotyczące części uchwały tego sądu w kwestii braku zgody na zatrzymanie i ewentualne aresztowanie b. prezesa SA w Krakowie Krzysztofa S. Jak wyjaśniał Feliniak, ze względu na to, że jeden z obrońców b. prezesa SA w Krakowie odebrał odpis uzasadnienia uchwały SA w Łodzi z opóźnieniem, wydłużył mu się termin na złożenie ewentualnego zażalenia. Termin ten upłynął 25 kwietnia. Jednak - jak zauważył sędzia Feliniak - zażalenie na uchwałę sądu dotyczącą uchylenia immunitetu Krzysztofowi S. mogło zostać wysłane pocztą. W związku z tym łódzki sąd wstrzymał się z przekazaniem akt sprawy do SN, oczekując na ewentualne nadejście pocztą zażalenia. "Takie zażalenie nie wpłynęło, a to oznacza, że decyzja SA o uchyleniu immunitetu sędziemu uprawomocniła się" - powiedział w poniedziałek PAP Felinak. Oznacza to, że prokuratura może postawić sędziemu zarzuty. Jednak sprawą b. prezesa SA w Krakowie Krzysztofa S. zajmie się teraz już Prokuratura Krajowa w Warszawie. Ten wątek został bowiem wyłączony ze śledztwa w sprawie domniemanej korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie do odrębnego postępowania i - jak zdecydował prokurator krajowy - został przekazany do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Wydział ten prowadzi bowiem postępowania karne dotyczące prokuratorów i sędziów. Prokuratura chce zarzucić Krzysztofowi S. udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości, co najmniej 376 tys. 300 zł i przekroczenie w ten sposób uprawnień związanych z pełnioną przez siebie funkcją oraz uczestniczenie w tzw. praniu brudnych pieniędzy. W śledztwie dot. domniemanej korupcji w SA w Krakowie prowadzonym przez rzeszowską prokuraturę regionalną zarzuty usłyszało dotychczas dziewięć osób. Są to: dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa SA w Krakowie Marta K., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzyna N. i Jarosław T. Jak podaje PK, wystawiali oni na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie fikcyjne faktury VAT i inne dokumenty poświadczające rzekome wykonanie zleceń na rzecz tego sądu w celu uzyskania nienależnych środków pieniężnych. Wszyscy przebywają w aresztach. Wśród podejrzanych jest też czterech innych biznesmenów. Trzech z nich: Michał Ch., Dariusz H. i Jarosław B. zostało aresztowanych. Wobec czwartego - Tomasza D. prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Prokuratura zarzuca im m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przywłaszczenie pieniędzy na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zarzuty dotyczą również czynów o charakterze korupcyjnym. Według śledczych, grupa działała, co najmniej od stycznia 2013 roku do listopada 2016 roku w Krakowie oraz w innych miejscowościach. Według ustaleń, SA w Krakowie zawierał z zewnętrznymi firmami liczne umowy o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez SA usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi. Z materiału dowodowego, w tym m.in. zeznań świadków, wynika, że umowy, opiewające zwykle na 8 tys. zł, miały charakter fikcyjny, a były prezes przyjmował pieniądze, ale nie wykonywał zleceń. Nie informował też Ministerstwa Sprawiedliwości, że podejmuje dodatkowe prace zarobkowe ani nie wykazywał dodatkowych zarobków w oświadczeniach majątkowych. Na początku marca Prokuratura Regionalna w Rzeszowie (która wówczas zajmowała się jeszcze sprawą S.) wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu byłemu prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie oraz o zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Wniosek został skierowany do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który następnie wyznaczył łódzki sąd apelacyjny do rozpoznania wniosku.