Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka, ustalono, że pod koniec czerwca z pokrzywdzonym - mieszkańcem dzielnicy Polesie - skontaktowali się mężczyźni, którzy podawali się za klientów. Pod pretekstem rozliczeń finansowych umówili się z nim na spotkanie. Wieczorem w okolicach centrum handlowego przy ulicy Jana Pawła II obezwładnili mężczyznę i wożąc go samochodem żądali wydania im 100 tysięcy złotych. Ofiara przekazała im niemal 15 tys. zł. Bandyci, jako zabezpieczenie pozostałej kwoty, zabrali dokumenty jego jeepa cherokee. Sprawa dotarła do policji. Kilka dni później - po sygnale wskazującym na odbiór kolejnej transzy wymuszonych pieniędzy - funkcjonariusze zorganizowali zasadzkę. Jako pierwszy wpadł 31-letni łodzianin. Kolejny - nienotowany do tej pory 21-letni mieszkaniec Zgierza - próbował odjechać autem, ale został zablokowany przez policjantów. Trzeciego z podejrzanych - 26-latka - ujęto na ulicy Odyńca. Zabezpieczono przy nim dokumenty od jeepa pokrzywdzonego. Cała trójka usłyszała już zarzuty. Wobec 21-latka prokurator zastosował dozór policyjny, a 31-latek i jego 26-letni wspólnik decyzją sądu zostali tymczasowo aresztowani. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności. Już po ich aresztowaniu policjanci zatrzymali 26-latka podejrzewanego o zlecenie tego wymuszenia. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, jest to były właściciel sieci sklepów z tzw. dopalaczami. Kilka lat temu określano go nawet mianem "króla dopalaczy". Mężczyzna jest we wtorek przesłuchiwany. Po przesłuchaniu prokuratura zdecyduje, jakie środki zapobiegawcze wobec niego zastosować.