W czwartek wczesnym popołudniem z okien mieszkania na największym osiedlu w Sanoku mężczyzna, który miał zostać zatrzymany w związku z zabójstwem, ostrzelał policjantów w nieoznakowanym radiowozie. Po ponad 12 godzinach antyterroryści weszli do mieszkania gdzie napastnik się zabarykadował. Na miejscu znaleziono dwa ciała: mężczyzny i kobiety. Jak podkreślał Kucharski, wysyłający jego jednostkę antyterrorystyczną na akcje dbali, aby przed wyjazdem, a czasem w drodze na miejsce, antyterroryści uzyskiwali wszelkie dostępne informacje o osobach i miejscu operacji. - Mieliśmy je od komórek wspierających: obserwacja, podsłuch, wszelkie dane o możliwych zagrożeniach - wyliczał Kucharski. Wyposażenie "na grubego i na chudego zwierza" - Mimo pewnej wiedzy, i tak zawsze zabieraliśmy ze sobą całe wyposażenie, jak to mówiliśmy "na grubego i na chudego zwierza - a więc i broń snajperską, i karabinki wsparcia, gazy i siatki obezwładniające - mówił były antyterrorysta. Zaznaczył, że w podobnych przypadkach priorytetem dla służb policyjnych, także dla antyterrorystów, jest obezwładnienie i zatrzymanie sprawcy. - W czasie takiej operacji mieliśmy zasadę w pierwszej kolejności dbać o bezpieczeństwo osób postronnych, ewentualnych zakładników, a potem o bezpieczeństwo funkcjonariuszy i samego zatrzymywanego sprawcy - powiedział rozmówca PAP. Służby w Sanoku miały wiele czasu Jak mówił, aby uzyskać przewagę psychologiczną nad przestępcą można odciąć prąd w mieszkaniu, negocjator może też prowadzić dialog, oferować spełnianie wybranych żądań w zamian za ustępstwa ze strony sprawcy. - To wszystko daje szansę budować różne rodzaje przewagi - kiedy jest na to czas i można czekać. Wtedy też pora nocna na akcję ma uzasadnienie - dodał. Odnosząc się do przebiegu zdarzeń w Sanoku, Kucharski ocenił, że służby miały wiele czasu i mogły sobie pozwolić na przeprowadzenie ewakuacji okolicznych mieszkańców, szkoły i przedszkola. - Użyto antyterrorystów z centrali, bo widocznie ktoś uznał, że jeśli mamy jednostkę wiodącą, to warto skorzystać z jej pomocy - ocenił. Dodał, że w jego czasach niekiedy zdarzało się, że antyterroryści wkraczali do akcji "z marszu, prosto z samochodów albo śmigłowców". 32-latek zabarykadował się w mieszkaniu W czwartek wczesnym popołudniem na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu czteropiętrowego bloku. Była z nim kobieta. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu. Z bloku ewakuowano mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce zostali wezwani antyterroryści z Warszawy oraz policyjni negocjatorzy. Przez wiele godzin policjanci próbowali nawiązać kontakt z mężczyzna i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Jednak nie reagowali oni na apele policji. W nocy policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli ciała mężczyzny i kobiety.