Od rana w Birkenau trwa oczekiwanie na przyjazd papieża Franciszka. Miejsca przygotowane dla gości są już zapełnione. Starsze osoby są odprowadzane na miejsca przez harcerzy. Wśród oczekujących na papieża jest Lidia Skibicka-Maksymowicz, która trafiła do obozu Birkenau w grudniu 1943. Miała wtedy trzy lata, do obozu trafiła razem z matką. "Decyzja o milczeniu papieża Franciszka jest dobra. Uważam, że to miejsce powinno być miejscem ciszy. Bo co można powiedzieć. Wszyscy wiedzą o tym, co tu się wydarzyło" - powiedziała dziennikarzom Skibicka-Maksymowicz. "To miejsce jest dlatego najstraszniejszym miejscem, bo tu doprowadzano człowieka do dna" - powiedziała. Jak dodała, są inne miejsca tragiczne gdzie szło się na śmierć, ale "tutaj najpierw trzeba było człowieka wykorzystać jako robotnika, jako materiał do doświadczeń pseudomedycznych, w tych strasznych warunkach". "Ci, którzy czynili to zło, byli na dnie i ci, którzy byli tutaj, też byli na dnie" - dodała. Pytana, jakie znaczenie ma to, że papież Franciszek chce złożyć hołd w Auschwitz-Birkenau podczas Światowych Dni Młodzieży, odpowiedziała: "Chciałabym żeby wizyta Franciszka w Birkenau miała takie przesłanie: "W rękach młodych ludzi leży przyszłość i od nich zależy, jaki będzie ten świat. Żeby to, co zobaczyli tutaj i to, czego w ogóle się dowiedzieli o tych miejscach i o wojnie, żeby więcej nie do dopuścili do tego" - dodała. Franciszek w byłym niemieckim obozie Auschwitz II-Birkenau, symbolu zagłady Żydów, spotka się m.in. ze Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata, którzy podczas drugiej wojny światowej z narażeniem własnego życia ratowali Żydów. Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski mówił o pobycie papieża w Auschwitz-Birkenau, że będzie to czas "modlitwy, refleksji, łez, zadumy i milczenia".