Z powodu śmierci podejrzanej prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie naruszenia miru domowego w części dotyczącej Jadwigi L. Podejrzanym w tej sprawie pozostaje b. franciszkanin Roman K. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska poinformowała dziś, że prokuratura uzyskała informację, iż Jadwiga L. zmarła 7 listopada w Łomży. - Okoliczność ta została potwierdzona aktem zgonu, który został przesłany do prokuratury z Urzędu Stanu Cywilnego w Łomży. W tej sytuacji, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, prokurator umorzył śledztwo wobec stwierdzenia śmierci osoby podejrzanej - powiedziała rzeczniczka. Jak dodała, Jadwiga L. miała status podejrzanej, gdyż sporządzone było już postanowienie o przedstawieniu jej zarzutów naruszenia miru domowego, czyli przebywania wbrew woli właściciela i decyzji sądu na terenie klasztoru - oraz nakłaniania innych byłych sióstr do pozostania w budynku. - Postanowienie nie było jej ogłoszone, nie wykonywano czynności procesowych z udziałem Jadwigi L. z uwagi na zły stan jej zdrowia - dodała Syk-Jankowska. Jadwiga L. - razem z ponad 60 innymi b. betankami oraz b. zakonnikiem Romanem K. - została eksmitowana z klasztoru w Kazimierzu Dolnym w październiku ub. roku. Prokuratura nie mogła wówczas przesłuchać b. przełożonej ze względu na jej chorobę. Wezwana na przesłuchanie - niedługo po eksmisji - Jadwiga L. nie stawiła się w prokuraturze. Syk-Jankowska zaznaczyła, że śledztwo w tej sprawie, prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Puławach, nadal jest kontynuowane. Podejrzanym jest w nim b. franciszkanin, obecnie ksiądz diecezji łomżyńskiej, Roman K. Prokuratura postawiła mu dotychczas siedem zarzutów. Dotyczą one naruszenia miru domowego, znieważenia funkcjonariuszy publicznych i naruszenia nietykalności policjantów w czasie czynności egzekucyjnych w Kazimierzu Dolnym. - Podejrzany w tej sprawie nie ustosunkował się w żaden sposób do zarzutów - dodała Syk-Jankowska. Kontynuowane jest także postępowanie w lubelskiej Prokuraturze Okręgowej, mające na celu ustalić, czy na terenie klasztoru w Kazimierzu Dolnym dochodziło do przestępstw. Nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów. Przesłuchane w maju w tej sprawie 62 byłe betanki zeznały, że nie czują się pokrzywdzone. Jedna z byłych sióstr złożyła zeznania, z których może wynikać, iż może być pokrzywdzoną i mogło dojść do przestępstwa o charakterze seksualnym. Została pouczona, że jest to przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego. - Osoba ta nie złożyła dotąd wniosku o ściganie. Przy braku wniosku od osoby pokrzywdzonej postępowanie nie może być wszczęte - zaznaczyła rzeczniczka. Jak powiedziała Syk-Jankowska, obecnie prokurator oczekuje na wyniki przesłuchań byłych betanek - trzech Białorusinek i dwóch Rosjanek - które wyjechały z Polski po eksmisji. - Niektóre zeznania zostały już przesłane. Nie wniosły niczego do sprawy - powiedziała. Konflikt w zakonie betanek trwał kilka lat i miał związek z działalnością byłej przełożonej generalnej Jadwigi L. Według władz kościelnych podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu i wystąpiły o eksmisję z klasztoru. 10 października ubiegłego roku komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic.