Wypieki z domu Hojarskich trafiają głównie na wesela, chrzciny i inne uroczystości rodzinne. Masa zamówień spływa z okazji świąt, na tegoroczne Boże Narodzenie to ponad 200 sztuk ciasta, do których powstania trzeba użyć ok. 1500 jajek. Jajka podobnie jak jabłka Hojarscy mają własne. Śmietanę i twaróg kupują w pobliskiej mleczarni w Nowym Dworze Gdańskim. - Do dobrego ciasta najważniejsze są jajka z kur biegających po podwórku. Nie dajemy sztucznych rzeczy, wszystko jest naturalne, nie stosujemy nawet proszku do pieczenia. Jak robimy tort, to tylko na bitej śmietanie, żadnej margaryny i masła. Taki tort jest lekki, można spokojnie zjeść nawet 2-3 kawałki. Do jego dekoracji używamy czasami żywych róż - wyjaśniła była posłanka Samoobrony i b. przewodnicząca tej partii na Pomorzu. Hojarska uważa, że jej ciasta są wyjątkowo smaczne. "W Stegnie i Krynicy Morskiej jest cukiernia i jej właściciele na I komunię swoje dziecka brali torty ode mnie. To chyba o czymś świadczy" - dowodzi. W dwuletniej działalności firmy były też takie przypadki, że klienci, którzy przyjeżdżali do Lubieszewa, gdzie mieszkają Hojarscy zamówione ciasta wywozili do rodzin w Rosji i Anglii. Hojarscy pieką ok. 20 rodzajów ciast, ale jak podkreśliła b. polityk Samoobrony lista ta jest nieograniczona. "Już nikt mnie od tego nie oderwie" - Właściwie nie ma ciasta, którego byśmy nie zrobili. Oprócz tortów świetnie schodzi np. sernik z bitą śmietaną w środku, makowiec, tiramisu, szarlotki z zakruszką ze swoich jabłek, czekoladowa wuzetka z alkoholem i wiśniami - dodała Hojarska. Kiedy zdarza się, że trzeba w jeden weekend dostarczyć torty i ciasta np. na pięć wesel, to w domu Hojarskich prawie wszystkich skrzykuje się wówczas do roboty, włącznie z małymi wnuczkami. Cała produkcja wypieków odbywa się w kuchni powstałej w dawnym garażu. Do dyspozycji jest osiem piekarników, w których jednorazowo można piec 10 blach ciasta. - Każdy ma swoją specjalizację. Ja odpowiadam za torty wymyślne - samochody, lalki, pociągi, ciągniki. Na jedno z wesel robiłam nawet na specjalne życzenie czerwony kombajn. Pomysły biorę często z telewizji. Bardzo dużo np. robię dla dzieci tortów z samochodem Zygzak McQueen (bohater kreskówki "Auta" wytwórni Pixar). Zobaczyłam tę bajkę, podpatrzyłam i zabrałam się do pracy. Bardzo lubię dekorować torty - wyjaśniła b. polityk Samoobrony. Hojarska odrzuca z córką plany, aby nadać prowadzonej działalności większe rozmiary. "Interes się rozwija, ale my nie chcemy fabryki: to ma być swojskie i naturalne. Nawet przez chwilę myśleliśmy, żeby to jakoś rozwinąć, ale to już nie będzie ten smak. Mamy zwykłe miksery Zelmera, żadnych dużych maszyn. To wszystko musi być tradycyjne, bo inaczej zgubimy smak. Tym bardziej, że niektóre przepisy są stare, z dziada pradziada" - zaznaczyła. Jak przy każdej pracy zdarzają się też wpadki i potknięcia, w tym przypadku - zakalce. - Tak na 100 serników to może jeden lub dwa opadną. Przy takim natłoku pracy, to czasem zapomni się też dać mąki do biszkopta, mamy z tego wówczas niezły ubaw - opowiada Hojarska. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że praca w kuchni przy pieczeniu ciast jest lekka, łatwa i przyjemna. - Jak nocą pieczemy, to czasami tak nogi bolą i puchną, że dzieciaki podstawiają mi i siostrze miski z wodą i solą i dalej można wyrabiać ciasto w mikserze - powiedziała b. posłanka. - Jak miałam 20 parę lat to dużo piekłam, później zapomniałam jak się piecze. Jak skończyłam z polityką, to wróciłam do słodkości. Dziś już nikt mnie od tego nie oderwie - podkreśliła Hojarska.