strzeliła do siebie z rewolweru Astra. Co więcej, jak ustalił dziennik.pl, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nawet nie wiedziała, że Blida ma broń. ABW mogła łatwo się tego dowiedzieć. Takie dane są w policyjnym rejestrze, ale Agencja celowo tego nie sprawdziła, bo - jak się tłumaczy - bała się dekonspiracji akcji. Wystrzelony przez Blidę pocisk rozerwał jej tętnicę. - Musiał przejść między żebrami. Uderzenie w aortę spowodowało potężne ciśnienie, które doprowadziło do śmierci - twierdzi informator z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w rozmowie z "Wprost". W pocisku jest worek ze śrucinami, przykryty plastikową osłoną. Całość jest zaklejona specjalnym plastrem. Gdy pocisk wylatuje z lufy, plaster - zanim uderzy w człowieka - pod wpływem ciśnienia robi się okrągły. Strzał z kilku metrów nie zabije, a co najwyżej obezwładni. Pociski nieprzebijalne są nieocenione do walk na krótkich dystansach. Dlatego takiej amunicji używają agenci i antyterroryści do odbijania porwanych samolotów. Chodzi o to, by w czasie szturmu nie przestrzelić kadłuba. Na taśmie z nagraniem akcji ABW w domu Barbary Blidy nie ma jednak momentu samobójstwa. Zarejestrowano jedynie pukanie do drzwi i wejście do mieszkania. Całe nagranie trwa jedynie... dziesięć sekund. - Nie potrafię powiedzieć, czy funkcjonariusze po wejściu wyłączyli kamerę, czy też nagranie w jakiś sposób uległo zniszczeniu - zastanawia się informator "Wprost". Raport: Samobójstwo byłej minister