Jego zdaniem jedynie przedstawiciele rządu mają wystarczająco wiele informacji, by brać udział w rozpoczynającym się w środę po południu szczycie Unii Europejskiej. - Mnie bardzo zależy na tym i ciągle jestem przekonany, że w Brukseli będzie brzmiał jeden głos polskiej delegacji. Trzeba się teraz skupić tylko na jednym, by wynegocjować jak najlepsze warunki realizacji pakietu klimatyczno-energetycznego. To jest najważniejszy punkt tej konferencji - powiedział były premier, który gościł w Poznaniu na konferencji z okazji 10-lecia powstania samorządu województwa. W jego ocenie inne tematy takie, jak sytuacja w Gruzji, czy Traktat Lizboński, "nie są sprawami najważniejszymi?. Buzek podkreślił, że rozmowy o pakiecie klimatyczno-energetycznym to "ogromne zadanie dla ministra finansów, ministra spraw zagranicznych i premiera", bo - jak zaznaczył - chodzi o to, by "wynegocjować jak najlepsze warunki, zmienić w niektórych punktach proponowane dyrektywy i rozwiązania". Od kilku dni toczy się spór wokół wyjazdu prezydenta do Brukseli, na szczyt UE. Rząd, uznając, że tematy obrad szczytu należą do jego kompetencji, nie zgadza się na obecność prezydenta, któremu nie udostępnił samolotu na przelot do Brukseli. Ostatecznie prezydent skorzystał z wyczarterowanego samolotu. Lech Kaczyński uważa, że jako prezydent jest uprawniony do udziału w unijnym szczycie i premier nie może ograniczać jego uprawnień. Rząd zarzuca też prezydentowi, że zgodził się na unijny pakiet klimatyczno-energetyczny (dotyczący limitów emisji CO2) w wersji niekorzystnej dla Polski. Kancelaria Prezydenta z kolei zaprzecza, by prezydent zaakceptował jakieś niekorzystne dla naszego kraju rozwiązania.