Czy lekarze, zachęceni sukcesem Porozumienia Zielonogórskiego, zdecydują się na radykalne kroki? Niewykluczone, choć nikt z Rady nie chce się do tego przyznać. Trudno jednak nie zauważyć, że pisanie apeli, listów oraz projektów ustaw preferowane przez Naczelną Radę Lekarska straciło na znaczeniu w przeciwieństwie do rozwiązań siłowych. - Przychodzą górnicy przed sejm, rzucają parę petard i raptem okazuje się, że realne są ich żądania, które były nierealne jeden dzień wcześniej. Czy my mamy to samo robić? Ja nie wiem, co się wydarzy, nastroje są bardzo złe - mówi Konstanty Radziwiłł. Słowo strajk, wypowiadane na razie po cichu, zawisło nad trzydniowym zjazdem lekarzy. Jeden z nich twierdzi nawet, że sugerowanie, że strajk jest czymś w ochronie zdrowia i w wykonaniu lekarzy rzeczą nie do przyjęcia, jest nie do przyjęcia właśnie. Jeśli postulaty nie zostaną spełnione (jak mówią zgodnie Konstanty Radziwiłł i Romuald Krajewski), lekarze po prostu wyjadą. Już w tej chwili Polskę opuściło 12 proc. anestezjologów.