W przygotowanym projekcie zapisano, że Sejm - na mocy uchwały - ustanawia 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Sejm oddaje w niej hołd "obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów". Podczas debaty posłowie m.in. Kukiz'15 i PSL zgłosili poprawki w związku z czym projekt uchwały dotyczącej zbrodni wołyńskiej trafi z powrotem do sejmowych komisji. Głosowanie - prawdopodobnie w piątek. Dworczyk: Szczególnie bolesne doświadczenie - To było szczególnie bolesne doświadczenie, bo sprawcami tych zbrodni byli zamieszkali obok polskich sąsiadów od wieków ukraińscy sąsiedzi - podkreślił Michał Dworczyk (PiS), sprawozdawca prac sejmowych komisji nad projektem. Dodał, że w Polsce żaden z poważnych historyków nie kwestionuje zbrodni wołyńskiej jako ludobójstwa. Przypomniał też, że taką kwalifikację prawną przyjmują w swoich postępowaniach prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej. - Wspieranie sąsiadów w walce o niepodległość nie wyklucza dialogu opartego na prawdzie - mówił Dworczyk. Przekonywał, że święto upamiętniające zbrodnię wołyńską nie spowoduje krzywdy Ukraińcom, którzy obecnie zmagają się z rosyjską agresją na wschodzie ich kraju. W jego ocenie, polska pamięć wymaga jednoznacznego potępienia zbrodni wołyńskiej. "Te działania w pełni zasługują na miano ludobójstwa" Podczas debaty klub PiS zaapelował, by jasno zapisać w niej, że zbrodnia ta była ludobójstwem. - Te działania w pełni zasługują na miano ludobójstwa - mówiła Anna Schmidt-Rodziewicz. Podkreśliła, że prawda o zbrodni wołyńskiej podobnie jak zbrodnia katyńska przez lata stanowiły "prawdę zakazaną". Przypomniała, że prezydent Lech Kaczyński w przemówieniu w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. miał powiedzieć m.in.: "Nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie, kłamstwo dzieli ludzi i narody, przynosi nienawiść i złość. Dlatego trzeba nam prawdy". Marcin Święcicki (PO) wskazał, że projekt uchwały zawiera bardzo wiele słusznych postulatów i apeli. Ale - jak dodał - nie można jej rozpatrywać bez kontekstu, w którym jest podejmowana. - Ten kontekst polega na tym, że jest to uchwała jednostronna - wspominamy tam ofiary ukraińskie, ale przede wszystkim mówimy o ofiarach polskich - mówił. Przypomniał, że w ostatnich latach prezydenci Polski i Ukrainy, a także duchowni wspólnie uczcili ofiary i prosili o wzajemne przebaczenie. Poseł PO apelował też, aby pamiętać o ostatnich gestach strony ukraińskiej, gdy podczas szczytu NATO w Warszawie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko złożył kwiaty i ukląkł przy pomniku ofiar zbrodni wołyńskiej. "Uważam, że to hańba dla tej izby" Za uchwałą opowiedział się klub Kukiz'15. Poseł <a class="db-object" title="Wojciech Bakun" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wojciech-bakun,gsbi,2067" data-id="2067" data-type="theme">Wojciech Bakun</a> przypomniał, że "przez 27 lat nie udało się ustanowić 11 lipca świętem upamiętniającym ofiary tego ludobójstwa". - Nie udało się nazwać tego, co stało się w latach 40. XX wieku. (...) Uważam, że to hańba dla tej izby. Hańba dla wszystkich poprzednich rządów - podkreślił. - Wreszcie nazwaliśmy tę zbrodnię ludobójstwem. Narodowy Dzień Pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na obywatelach, zamieszkujących wschodnie kresy II RP, powinien zostać ustanowiony w drodze ustawy. Mimo wystarczającej ilości czasu nie było woli politycznej, by już w tym roku takie święto pojawiło się w kalendarzu - mówił Bakun. Według klubu Nowoczesna najważniejsze jest, by zbrodnie z przeszłości się nie powtórzyły. - Hołd ofiarom oddają prezydenci, rząd, parlament. (...) Polska pamięta o ofiarach pomordowanych na Wołyniu, oddaje cześć ich pamięci. Problemem jest takie przepracowanie pamięci, by tragedie z przeszłości nigdy się nie powtórzyły - by nacjonalizm, szowinizm i zbrodnia nigdy nie stały się elementem polityki poszczególnych państw i jakichkolwiek organizacji - mówił Jerzy Meysztowicz (N). Za projektem opowiedział się też klub PSL, zauważając że zbrodnia wołyńska do dziś nie doczekała się potępienia. - Polacy wciąż czekają na godne upamiętnienie męczeńskiej śmierci ofiar. Większość z nich nie miała nawet pochówku, a ich szczątki poniewierają się w nieoznaczonych, nieznanych miejscach na dawnych ziemiach polskich - mówił Mieczysław K.Baszko. Kornel Morawiecki: Zło, bestialstwo zawsze oślepia O prawdziwe braterstwo polsko-ukraińskie apelował Kornel Morawiecki (WiS). - Z tego wielkiego miejsca Polski zwracam się do braci Ukraińców: zło, bestialstwo zawsze oślepia. Zło, bestialstwo gloryfikowane oślepia absolutnie. Ja proszę i wzywam, żeby nie heroizować, żeby cofnąć prawo, zbrodnicze, heroizujące bandytów, żeby zniszczyć pomniki, które obrażają ludzkie sumienie. Proszę o prawdziwe braterstwo polsko-ukraińskie - apelował Morawiecki. Poseł niezrzeszony Robert Winnicki przekonywał, że "nie było konfliktu polsko-ukraińskiego w latach 40. na kresach wschodnich, tylko było ludobójstwo". Dodał, że kresy doświadczyły Holocaustu z rąk "ukraińskich nacjonalistów, których dzisiaj się czci i robi się podstawę tożsamości narodowej na Ukrainie". - Każdy dzień, w którym Polska nie reaguje na banderyzm na Ukrainie jest dniem, który pogarsza przyszłe relacje polsko-ukraińskie - ocenił. Wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak, który zabrał głos na zakończenie debaty podkreślił, że rząd liczy na dobre relacje z Ukrainą, wspólne działania. - Jesteśmy razem od tysiąca lat, graniczymy ze sobą, mamy w wielu miejscach te same interesy polityczne, geopolityczne; liczymy na bardzo dobre sąsiedzkie relacje - mówił wiceszef MSZ. Dziedziczak: To ludobójstwo było tak wielką zbrodnią, że trzeba ją rozliczyć - Naszą politykę wobec Ukrainy można by ująć w jednym zdaniu: "tak" dla Ukrainy niebiesko-żółtej, "nie" dla Ukrainy czarno-czerwonej - zaznaczył. - To ludobójstwo było tak wielką zbrodnią, że trzeba ją rozliczyć, powiedzieć prawdę, by móc budować dobrą relację. To inwestycja w przyszłość - przekonywał Dziedziczak. Dworczyk, który podsumował debatę podkreślił, że wspólne apele o przebaczenie, gesty pojednania są bardzo szlachetne i Polacy powinni zabiegać o pojednanie. Ale, dodał, że jeśli te gesty nie są wypełnione treścią, to one są puste. - Oczywiście, że trzeba docenić gest pana prezydenta Petra Poroszenki. Bardzo dobrze, że pan prezydent złożył kwiaty i oddał hołd (przed pomnikiem w Warszawie) - podkreślił poseł. Zaznaczył jednak, że poprzedniego dnia władze w Kijowie jedną z głównych ulic - Moskiewską przemianowały na Stepana Bandery. W projekcie uchwały Sejmu znalazły się stwierdzenia, że ofiary zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów nie zostały w sposób należyty upamiętnione, a masowe mordy nie zostały nazwane ludobójstwem. Projekt głosi też, że "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża solidarność z Ukrainą walczącą z zewnętrzną agresją o zachowanie integralności terytorialnej". We wtorek nad projektami uchwał upamiętniającymi ofiary zbrodni wołyńskiej złożonymi przez PiS, PSL i PO pracowali posłowie z sejmowych komisji: łączności z Polakami za granicą oraz kultury i środków masowego przekazu. Posłowie zgodzili się, by podstawowym projektem, do którego były zgłaszane poprawki, był projekt "w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II RP w latach 1939-1945", autorstwa PiS. W 2016 r. mija 73. rocznica rozpoczęcia masowych zbrodni UPA popełnionych na polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W wyniku mordów UPA w latach 1943-1945 zginęło ok. 100 tys. Polaków: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r.