Po rozpoczęciu obrad, z mównicy sejmowej projekt krytykowali przedstawiciele opozycji. Poseł KO Jarosław Urbaniak wnioskował o przerwę w obradach, by premier Mateusz Morawiecki i PiS wycofali się - jak mówił - "z haniebnego pomysłu ustawy o 'radzie ochrony koryta', jak to mawiają Polacy". - To nie jest tylko tak, że ta ustawa ma zabetonować stanowiska dla kolegów i przyjaciół Sasina, Kaczyńskiego czy Morawieckiego. To jest ustawa, która zabetonuje wysokie marże w spółkach Skarbu Państwa - powiedział Urbaniak. Poseł Konfederacji Jakub Kulesza zaproponował z kolei inną nazwę dla projektu autorstwa posłów PiS. "My mamy lepszą: 'koryto plus', bo tylko o to chodzi, by - jak zakończą się wasze patologiczne rządy, żebyście się zabezpieczyli, by wasze żony, kochanki, kuzyni mieli zapewnione po prostu koryto" - powiedział. Oświadczył też, że projekt należy "odrzucić, spalić i zapomnieć". - Bo to jest hańba, w jaki sposób chcecie się do tego koryta przyspawać - dodał. Przedstawiciel Lewicy Krzysztof Śmiszek zaapelował natomiast o odroczenie obrad Sejmu do czasu aż premier "wreszcie powie prawdę - jak to jest z pozyskiwaniem dla Polski pieniędzy z UE". - KE mówi jednoznacznie: pieniądze czekają na Polskę, są zamrożone do czasu aż przestaniecie łamać praworządność. To jest wasze zadanie, żeby wypełnić kamienie milowe - mówił poseł Lewicy. - Nawet Viktor Orban śle w ostatnich tygodniach projekty ustaw do Brukseli, by spełnić wymogi praworządności. Orban jest sprytniejszy od pana, panie prezesie Kaczyński, bo wie czym są pieniądze. Te pieniądze są potrzebne dla polskich rodzin - ocenił poseł. - W Europie mamy wojnę energetyczną i pytanie, po której stronie jest Donald Tusk? Czy Donald Tusk pomaga polskiemu rządowi w kryzysie energetycznym, czy Donald Tusk i wasi samorządowcy pomagają w dystrybucji węgla? Czy Donald Tusk pomaga zdobyć środki z KPO dla Polski? - dopytywał poseł Mariusz Kałużny z PiS. - Donald Tusk zadeklarował, że w ciągu 100 dni po przejęciu władzy, "wyczyści wszystko po PiS" - tak więc zlikwiduje pomoc dla Ukrainy i pójdzie do niemieckiej ambasady, uznając wyższość prawa unijnego nad polskim i razem z Januszem Lewandowskim wyprzeda majątek polski Rosjanom - oznajmił polityk PiS. Mirosław Suchoń z Polski 2050 stwierdził, że propozycja ustawy PiS dot. utworzenia rady ds. bezpieczeństwa strategicznego ma "tworzyć złote tratwy dla nominatów PiS". - Wasz elektorat mówi, że ta ustawa jest tak głupia, że aż zęby bolą. Żadna z waszych strategicznych spółek nie zgłosiła pomocy dla potrzebujących w trakcie kryzysu energetycznego, a zamiast tego broni swoich nominatów politycznych - dodał poseł Polski 2050. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber przekonywał jednak, że rząd działa właściwie w walce z rosnącymi cenami. - Prezydent Duda wydłużył tarczę antyinflacyjną, senat proceduje ustawy o redystrybucji węgla we współpracy z samorządami i ustawy o zamrożeniu cen energii. To my odpowiadamy na wszystkie kryzysy, a państwo tylko krzyczycie, publikujecie chamskie wpisy na Twitterze, a żadnego merytorycznego pomysłu na te problemy nie przedstawiliście - stwierdził Schreiber. Rada ds. bezpieczeństwa strategicznego. Na czym miała polegać? Złożony w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym oraz ustawy o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami zakłada, że spółki PKN Orlen, PERN, PSE, Gaz-System i Polfa Tarchomin miałyby być uznane za spółki o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu.Kadencja organów nadzorczych i organów zarządzających tych spółek miałaby być wspólna i trwać pięć lat, a odwołanie członków organów nadzorczych oraz odwołanie i zawieszenie w czynnościach członków organów zarządzających tych spółek mogłoby nastąpić wyłącznie po uzyskaniu uprzedniej pozytywnej opinii Rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego. Według projektu w skład Rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego wchodzić ma pięciu członków powoływanych przez Sejm (trzech członków), Senat (jeden członek) i Prezydenta (jeden członek). Kadencja członków Rady miałaby trwa sześć lat. Z projektu wynikało, że z dniem wejścia w życie tej ustawy wygasać miały mandaty członków organów nadzorczych i organów zarządzających tych spółek strategicznych, powołanych przed dniem wejścia w życie ustawy i z mocy prawa rozpoczynałaby się nowa, pięcioletnia kadencja. PiS wycofuje się z projektu o Radzie ds. bezpieczeństwa strategicznego Jak podano w uzasadnieniu projektu, celem projektowanych przepisów jest wprowadzenie rozwiązania gwarantującego "zwiększenie stabilności składu rad nadzorczych i zarządów spółek o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu". Ostatecznie w trakcie przerwy w Sejmie, rzecznik PiS Radosław Fogiel poinformował, że partia wycofuje projekt ze względu na "wątpliwości natury konstytucyjnej".